Idea, jaka przyświeca rządowi, jest jasna – w trybie ekspresowym, praktycznie w ciągu dwóch–trzech tygodni, mają powstać szpitale tymczasowe dla osób zakażonych, które nie muszą być podłączone do respiratora, ale ich stan wymaga np. podawania tlenu czy leków na zapalenie płuc. Rząd spodziewa się eksplozji liczby chorych – w czwartek padł kolejny rekord: w ciągu ostatniej doby zachorowało na Covid-19 ponad 27 tys. osób. Rząd musiał zaangażować spółki Skarbu Państwa do budowy szpitali tymczasowych, by ominąć wymóg przetargów, które sparaliżowałyby inwestycje.
Czytaj także:
Trzy tysiące chętnych do pracy w szpitalu na Narodowym
– Do szpitali tymczasowych, które wybudują nasze spółki, trafią chorzy w stanie średnim. Dzięki temu prawdziwe szpitale „covidowe", w pełni wyposażone w sprzęt ratujący życie i wykształcony personel, „zaoszczędzą" łóżka dla przypadków najcięższych. Liczy się czas, takich miejsc potrzebujemy już – mówi nam osoba z Ministerstwa Aktywów Państwowych zaangażowana w projekt.
PKN Orlen ma znaleźć lokalizacje w Płocku i Ostrołęce, KGHM trzy na Dolnym Śląsku (m.in. w Złotoryi i Wałbrzychu), a Węglokoks dwa na Śląsku. Tauron i PKO Bank Polski mają zbudować szpitale dla Małopolski – w Krakowie, Tarnowie oraz Krynicy, a także w Poznaniu, a Totalizator – w Radomiu. Z kolei Lotos ma utworzyć szpital w Gdańsku. Jak wynika z naszych informacji, najprawdopodobniej dołączy Polska Grupa Zbrojeniowa, która utworzy szpital w Kujawsko-Pomorskiem. W sumie ma powstać 3 tys. dodatkowych łóżek dla pacjentów z koronawirusem. Rząd dał spółkom na ich uruchomienie 30 dni.