Jak poinformował dyrektor krakowskiego szpitala im. Żeromskiego dr Jerzy Friediger, placówka prowadzi cztery punkty szczepień, w których można podać od 2,8 tys. do nawet 4 tys. dawek szczepionki przeciw COVID-19 tygodniowo.

Szpital zakupił specjalne zamrażarki do przechowywania szczepionek. Jej dyrekcja jest zaskoczona, że otrzymała 1800 rozmrożonych dawek preparatu. Dr Friedriger podkreślił w rozmowie z portalem lovekrakow.pl, że wykorzystane muszą one zostać do soboty do godziny 20.35. – Miały do nas przyjechać zamrożone, ale ktoś sobie wymyślił, że je rozmrozi. Sprężymy się i zużyjemy te szczepionki – powiedział. – Nie będąc wcześniej przygotowanymi, do soboty musimy ściągnąć 1 760 osób na szczepienie. Nie ulega żadnej wątpliwości, że nie zmieścimy się w warunkach dyktowanych przez ministerstwo dotyczących grup i przedziałów wiekowych. Nie dopuścimy do tego, żeby szczepionki się zmarnowały – dodał. - Przepraszam, że użyję takiego sformułowania, ale głupota tych, którzy zajmują się szczepionkami, przekracza średni poziom głupoty - ocenił.

Jak informuje radio TOK FM, Andrzej Kulig, zastępca prezydenta Krakowa twierdzi, że nie powinno być problemu z wykorzystaniem szczepionek. Do elektronicznego systemu miała bowiem wpłynąć informacja o tym, że placówka ma rezerwę szczepionkową. - Narodowy Fundusz Zdrowia przekaże szpital jako punkt dla określonej grupy osób chętnych do zaszczepienia i będziemy mogli wtedy wykorzystać całość tych szczepionek - stwierdził Kulig.