W przypadku wyłączenia działalności handlowej w niedzielę, pozostałe dni tygodnia zostaną obciążone m.in. wyższym czynszem, wynikającym ze stałych kosztów utrzymania obiektu. Centrum handlowe niezależnie od przepisów musi być utrzymywane 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu. Posiada koszty amortyzacji, utrzymania ochrony czy prądu zużytego przez części wspólne, które są częściowo oświetlone nawet nocą. Redukcja niedzieli sprawi, że trzeba będzie rozłożyć te koszty na 6 dni a nie na 7, czego efektem będzie wzrost czynszu dla najemców oraz prawdopodobnie przełożenie tego na ceny towarów.
Kolejnym efektem będzie skrócenie czasu pracy, a co za tym idzie konieczna będzie redukcja etatów. Badania PwC pokazują, że w wyniku wejścia w życie zakazu handlu w niedzielę, pracę może stracić nawet 85 tys. osób. Możliwość weekendowego dorobienia stracą studenci i emeryci. Właściciele sieci handlowych po kalkulacji swoich strat będą musieli podnieść ceny towarów lub świadczonych usług.
Zakaz handlu w niedziele nie poprawi także warunków zatrudnienia, a wręcz doprowadzi do ich pogorszenia pracodawcy będą bowiem szukać rekompensaty wobec zmniejszonych obrotów. Zwolennicy ustawy argumentują, że sześć dni na zrobienie zakupów, to wystarczająco długi okres, a niedziela powinna być wolna dla pracowników sklepów.
Twierdzą również, że dzięki zakazowi, firmy z branży handlowej ograniczyłyby koszty pracy i poprawiły warunki zatrudnienia. Badania CBOS z 2015 roku pokazują jednak, że 48 proc. dorosłych Polaków robi zakupy w niedziele, a co szósty z nich czyni to dość często.
Klienci odwiedzający centra handlowe w niedzielę nie robią w nich tylko zakupów. Charakter tych miejsc mocno w ostatnim czasie ewoluował. Galerie handlowe nie są już tylko zakupowymi destynacjami. Stały się kompleksami handlowo-usługowo-rozrywkowymi, w których ludzie zwłaszcza w soboty i niedziele chcą i lubią spędzać czas - robić zakupy, oglądać filmy, uprawiać sport, ale także dobrze zjeść i po prostu odpocząć. Zakaz handlu w niedziele mógłby ten model zaburzyć - podsumowuje Aleksander Walczak.
O inwestorze: Dekada obejmuje dziesięć obiektów sieci pod wspólną nazwą Dekada i działa już w Brodnicy, Grójcu, Krakowie, Malborku, Myślenicach, Nowym Targu, Olsztynie, Sieradzu, Skierniewicach i Żyrardowie. Planowane są także inwestycje w Ciechanowie, Nysie i Łowiczu oraz razem z PKP centra handlowo-komunikacyjne w Koninie i Mińsku Mazowieckim. Docelowo sieć ma obejmować co najmniej 20 obiektów w całej Polsce. Głównymi najemcami galerii i centrów handlowych są największe sieci sklepów w Polsce: spożywcze, RTV i AGD, odzieżowe, obuwnicze, drogeryjne, apteczne i inne oraz sieciowe firmy usługowe i gastronomiczne.