13 marca minie rok od wprowadzenia w hotelarstwie pierwszych obostrzeń związanych z pandemią. 2020 r. był trudny dla branży turystycznej. Liczył pan, ile Arche straciło na pandemii?
Rzeczywiście, okres pandemii był trudny, ale równocześnie ciekawy dla hotelarstwa. Według moich obliczeń straciliśmy ok. dwóch trzecich przychodów. Zamiast 150 mln zł otrzymaliśmy ok. 50 mln zł. Jednocześnie – jak wspomniałem – był to okres, w którym pojawiło się wiele pomysłów na nowe hotelarstwo.
Pandemia spowodowała masowe zwolnienia w sektorze turystycznym. Jak wyglądało to w przypadku Grupy Arche?
Nas oczywiście również to nie ominęło. Na początku pandemii deklarowałem, że nie będziemy zwalniać. Przez spory okres czasu płaciliśmy pracownikom wynagrodzenia, uiszczaliśmy podatki, ZUS, ale niestety firma nie otrzymała żadnej pomocy. W tym z tarczy finansowej, a konkretnie pożyczki z Polskiego Funduszu Rozwoju. To spowodowało, że musieliśmy w pewnym okresie zacząć zwalniać. Z około 1000 osób zwolniliśmy 400 bardzo dobrych pracowników. To przykre, ale tak się rzeczywiście zdarzyło.
Dlaczego Arche nie mogło liczyć na pomoc państwa?