To wie tylko Putin oraz grono jego towarzyszy. Po niedzielnych wyborach prezydent Federacji Rosyjskiej będzie więc rządził krajem przez kolejnych sześć lat.

– Od chwili gdy objąłem władzę, poszukuję następcy – oświadczył w jednym z ostatnich wywiadów. Może to znaczyć, że w 2024 r. zakończy się era „sobiratiela ziemiel", czyli tego, który odzyskuje utracone rosyjskie terytoria. Przykładem Krym, ale nie tylko, bo przecież gdy Putin zaczynał rządzić, krajowi groziło oderwanie Kaukazu czy nawet Dalekiego Wschodu.

To stare dzieje. Dzisiaj przed Rosją stoją inne wyzwania. Jeszcze przed aneksją Krymu skończył się bezpowrotnie etap szybkiego wzrostu gospodarczego opartego na eksporcie coraz tańszych surowców energetycznych. Kraj nie ruszy z miejsca bez nowej koncepcji, nowej strategii i nowego myślenia. W kampanii wyborczej Putin się na ten temat nawet nie zająknął. Roztacza za to wizje wyprawy na Marsa, rozwoju technologii i poprawy jakości życia obywateli. Nie mówiąc o rzekomych, graniczących z fantastyką, osiągnięciach przemysłu zbrojeniowego.

Prezydent nie musi udowadniać, że ma poparcie narodu, gdyż większość Rosjan jest gotowa pójść za nim w ogień. W końcu to on wydobył kraj z zapaści czasów Jelcyna. Nie ulega też wątpliwości, że konflikt z Wielką Brytanią jedynie przysporzy Putinowi głosów. Zachodnie sankcje po aneksji Krymu oraz liczne oskarżenia pod adresem Kremla o ingerencję w procesy wyborcze w wielu krajach umacniają od dawna w Rosjanach syndrom oblężonej twierdzy.

Mimo to widać wyraźnie, że Putin traci poparcie w wielkich metropoliach, takich jak Petersburg czy Moskwa. Dlatego niezwykle ważne będzie dla niego wysokie poparcie na tzw. prowincji, np. w oddalonym o tysiące kilometrów od Moskwy zagłębiu górniczym w Kemerowie. Studentka prawa Ksenia Pachomowa została tam kilka miesięcy temu szefową biura Aleksieja Nawalnego, czołowego rosyjskiego opozycjonisty. W jej mieszkaniu natychmiast pojawiła się policja z nakazem aresztowania. Kilka razy została zatrzymana. Z pracą nauczycielki musiała się pożegnać jej matka, a babka zaliczyła kilka wizyt funkcjonariuszy służb. W takich warunkach Putin nie ma z kim przegrać.