Monopol PKP na obsługę najbardziej obleganych linii kolejowych chce złamać RegioJet. W ubiegłym tygodniu Urząd Transportu Kolejowego (UTK) poinformował, że czeski przewoźnik chce jeździć na trasie Wrocław–Katowice–Warszawa. Pociągi kursowałyby co dwie godziny, prawie 480-kilometrowa podróż zajęłaby niecałe pięć godzin. Polski regulator rozpatruje także wniosek RegioJet o zgodę na uruchomienie relacji Kraków–Gdynia przez Warszawę. Składy wyjeżdżałyby z Krakowa co dwie godziny od 5.55 do 19.55, natomiast z Gdyni od godziny 4.30 do 18.30. Przejazd Kraków–Warszawa ma zająć 2,5 godziny, a z Krakowa do Gdyni niespełna sześć godzin.
RegioJet chce zacząć jeździć na obu trasach od grudnia 2022 r. Wejście w rywalizację z PKP Intercity przyniosłoby pasażerom nie tylko wzrost liczby połączeń, ale także niższe ceny. Na liczącej ok. 350 km trasie pomiędzy Ostrawą a Pragą za przejazd w klasie biznes (są cztery klasy) płaci się mniej niż za drugą klasę w pendolino z Krakowa do Warszawy.
Jednak najpierw UTK uruchomi procedurę badania równowagi ekonomicznej. Wniosek o jej zbadanie może złożyć każdy przewoźnik na trasie, którą chce obsługiwać RegioJet. Według przepisów UE równowaga ekonomiczna umowy o świadczenie usług publicznych byłaby zagrożona, jeżeli nowa usługa miałaby m.in. znacząco negatywny wpływ na zysk przewoźnika, który już taką świadczy.
Trzeba się spieszyć
Zdaniem Jakuba Majewskiego, prezesa Fundacji ProKolej, aby pociągi RegioJest ruszyły od grudnia przyszłego roku, decyzja o przyznaniu mu dostępu musiałaby zapaść do końca obecnego roku. Później zaczną się przymiarki do nowego rozkładu jazdy, a prace przy nim potrwają, bo sieć kolejowa jest mocno rozgrzebana przez rządowy program inwestycyjny. – Wąskim gardłem jest Warszawa Zachodnia, szykuje się kolejny etap modernizacji Centralnej Magistrali Kolejowej dla podniesienia prędkości. To rodzi zagrożenie, że pod hasłem braku przepustowości te wnioski RegioJet zostaną odrzucone, a przynajmniej odsunięte w czasie – uważa Majewski.
Taka próba blokowania dostępu do rynku niemal na pewno skończyłaby się skargą do organów unijnych. A władze UE musiałyby zareagować. – Budowa wspólnego rynku kolejowego, gdzie przewoźnicy pasażerscy i towarowi mogą swobodnie jeździć po całej Europie, jest oczkiem w głowie Brukseli, która chce go upodobnić do konkurencyjnego rynku lotniczego lub drogowego – twierdzi prezes ProKolej. Z drugiej strony przykład działań PiS zmierzającego do likwidacji TVN świadczy, że rząd będzie bronił monopolu PKP bez względu na konsekwencje.