"Przepraszam pana Jarosława Kaczyńskiego za to, że w moich wypowiedziach publicznych w okresie od kwietnia 2015 do maja 2017 roku sformułowałem wobec niego zarzuty, że Jarosław Kaczyński mając świadomość nieodpowiednich pogodowych panujących podczas lotu polskiej delegacji do Smoleńska wydał polecenie nakazania lądowania samolotu, czym doprowadził do katastrofy lotniczej 10 kwietnia 2010 roku, a swoimi późniejszymi działaniami zmierzał do przerzucenia odpowiedzialności za katastrofę smoleńską na inne osoby. Tymi słowami naruszyłem dobre imię i godność osobistą pana Jarosława Kaczyńskiego. Lech Wałęsa" - zgodnie z wyrokiem w sprawie Wałęsa ma umieścić takie oświadczenie na swoim profilu na Facebooku, a także na antenie TOK FM, w serwisie gazeta.pl oraz na łamach polskiej edycji "Newsweeka". Wyrok ma związek z aktywnością Wałęsy w mediach społecznościowych.

"Wydawało mi się, że sąd dąży do ustalenia prawdy. Na to że Kaczyński rozmawiał z bratem o stanie zdrowia mamy nie ma dowodu. Sąd chce dowodów, a jedynym istniejącym dowodem jest nagrana rozmowa tuż przed katastrofą" - napisał na Twitterze Kaczyński nawiązując do uzasadnienia wyroku. Sędzia podkreślała, że Wałęsa nie może formułować tak poważnych oskarżeń pod adresem prezesa PiS opierając się jedynie na swojej intuicji. Wałęsa mówił z kolei, że dowodem na jego wersję wydarzeń byłoby nagranie ostatniej rozmowy Lecha i Jarosława Kaczyńskich, do której doszło tuż przed katastrofą w Smoleńsku. Zdaniem Wałęsy zapis takiej rozmowy istnieje, choć były prezydent przyznaje, że on go nie zna.

"Kapitan samolotu nie może zmienić niczego bez decyzji Prezydenta" - dodał Wałęsa, nawiązując do swoich zeznań przed sądem. W czasie procesu Wałęsa mówił, że z jego doświadczeń, jako byłego prezydenta wynika, że kapitan prezydenckiego samolotu zawsze konsultuje wszystkie najważniejsze decyzje ze znajdującą się na pokładzie samolotu głową państwa.

W kolejnym wpisie Wałęsa podkreśla, że "był świadkiem w różnych samolotowych zdarzeniach i zawsze pytał wszystkich pilotów którzy wykonywali podobne loty. "Wszyscy, ale naprawdę wszyscy potwierdzili taki sposób praktycznego zachowania. Nikt w świetle faktów nie może wątpić w prawdę zdarzeń i odpowiedzialności" - dodał były prezydent.