Rozważając prewencyjne zabijanie aborterów, młoda działaczka pro-life asekuracyjnie zastrzegła, że sama nie jest wystarczająco mądra, żeby ten dylemat ostatecznie rozstrzygnąć. Takich wątpliwości nie miała już przy ocenie wysadzania w powietrze klinik aborcyjnych, co jednoznacznie pochwalała. I choć kodeks karny przewiduje surowe kary za to, co zdaniem Wiewiórki jest szlachetnym czynem ratowania życia nienarodzonych, wymiar sprawiedliwości zainteresował się osobą publicznie pochwalającą terroryzm wyłącznie po to, żeby ją nagrodzić medalem „Zasłużony dla sprawiedliwości". „W resorcie zawsze stoimy za życiem, bardzo jesteśmy wdzięczni za wszelkiego rodzaju działalność organizacji pozarządowych angażujących się na rzecz działań pro-life" – chwalił dziewczynę wiceminister sprawiedliwości.

Gdy w poniedziałek wszyscy ruszyli do otwartych na nowo salonów fryzjerskich, ja swojego fryzjera oglądałam w filmie „Zabawa w chowanego" braci Sekielskich – to Andrzej, jedna z przedstawionych w nim ofiar księdza pedofila, u którego służył do mszy, gdy był jeszcze dzieckiem. „Byłem zawsze zaangażowany, uczestniczyłem w religijnych spotkaniach, chodziłem na pielgrzymki, trzy razy w tygodniu byłem w kościele. To był mój drugi dom" – wspominał. Dzisiaj nawet na śluby do kościoła nie jest w stanie wejść i jakoś się nie dziwię, bo choć bezpośrednio skrzywdził go tylko jeden ksiądz, to zranił cały Kościół, stając po stronie gwałciciela. Tego i dziesiątek innych. Trudno wytrzymać we wspólnocie, która to kata broni przed jego ofiarą, nawet jeśli się w niej zaczynało z taką wiarą i entuzjazmem. Nie ma przyszłości dla Kościoła, który pozwalając krzywdzić dzieci, zabija w nich wiarę w Boga.

Po pierwszym filmie Sekielskich padły obietnice dogłębnego wyjaśnienia wszystkich oskarżeń i surowego ukarania winnych, ale rok później jesteśmy dokładnie w tym samym miejscu. Zapowiadana państwowa komisja nie powstała, Kościół jak rok temu zareagował dopiero po filmie, o prokuraturze szkoda nawet wspominać.

„Gdyby ktoś wtedy zareagował, może by mnie nie skrzywdził, może nie skrzywdziłby innych?" – mówi, płacząc, ofiara księdza pedofila. Wtedy odważnych zabrakło, bardzo brakuje ich teraz. Jeśli trzeba braci Sekielskich do oddania sprawiedliwości tamtym ofiarom i uchronienia kolejnych pokoleń dzieci przed podobną krzywdą, to chwała im za to. Może kiedyś i oni odbiorą medal „Zasłużony dla sprawiedliwości". Jak ministrem tejże będzie ktoś, kto lepiej to słowo rozumie.