Rząd planuje zakup własnych sklepów

Są plany zaangażowania się państwa w sektor dystrybucji – wynika z informacji „Rzeczpospolitej". Nie chodzi o tworzenie nowej firmy, ale o przejęcie istniejącej.

Aktualizacja: 04.06.2020 17:31 Publikacja: 03.06.2020 21:00

Rząd planuje zakup własnych sklepów

Foto: Adobe Stock

Plan wejścia rządu w sektor dystrybucji, przeprowadzony za pomocą Orlenu lub PFR, rozpala branżę, a głosy na jego temat są podzielone. – Kluczowa jest skala. Żeby projekt mógł się udać, nie może to być 100–200 sklepów tylko więcej – ocenia Bartosz Urbaniak, szef Bankowości Agro BNP Paribas na Europę Środkowo-Wschodnią i Afrykę. – Taki projekt po zbudowaniu silnej bazy i współpracy z rolnikami powinien rozwinąć solidną markę, by od razu przejść do stworzenia marki własnej, aby w ten sposób konkurować z innymi graczami. W takie projekty wtedy mogą się włączyć także polscy producenci, przetwórcy owoców i warzyw.

Czytaj także: Rząd chciałby przejąć sieć, a nie budować

Jak podkreśla, na rynku funkcjonuje rodzaj „zgniłego kompromisu". – Wszyscy twierdzą, że chcieliby rolnikom za ich produkcję płacić więcej, ale nie mogą, bo wtedy odstawaliby od rynkowego poziomu. Może faktycznie nowy silny gracz mógłby takie podejście do tego zjawiska zmienić? – zastanawia się.

Czytaj także: Pandemiczny szał na zakupy w internecie. Wzrosty o 400 proc.

Wszystko do zrobienia

– To oczywiście jest do przeprowadzenia, jeśli będzie odpowiednia determinacja po stronie władz, ale taki projekt może mieć ogromny i destrukcyjny wpływ na rynek dystrybucji żywności – mówi Andrzej Faliński, prezes Forum Dialogu Gospodarczego. – Obniżenie, nawet sztuczne, cen uderzy w najsłabszych uczestników rynku, a najsilniejsi na tym może nawet skorzystają – dodaje. Od razu wszelkie ruchy uderzające wprost w inne firmy, jak dopłaty do sprzedaży produktów rolnych, które w efekcie stałyby się znacznie tańsze, spowodowałyby interwencję Komisji Europejskiej.

Czytaj także: Niedziele handlowe 2020. W te niedziele będzie można zrobić zakupy w 2020 roku

Firmy bardzo ostrożnie wypowiadają się na ten temat. – Nie znamy skali tej operacji, ale liczymy, że taki podmiot będzie funkcjonował z zachowaniem zasad konkurencji, mówię zarówno o prawie polskim, jak i unijnym – komentuje Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, do którego należą największe sieci handlowe. – To niesłychanie skomplikowany rynek, działają na nim firmy z wieloletnim doświadczeniem, które zbudowały odpowiednie know-how, łańcuchy dostaw – dodaje.

Włoski model

Odrębną kwestią jest to, jaką sieć państwowy holding miałby kupić. „Na stole" są m.in. Tesco i Żabka. Tesco od kilku lat przechodzi bolesną restrukturyzację: zwalnia pracowników, część sklepów zmniejszyła powierzchnię, inne zostały sprzedane. Firma, która jeszcze kilka lat temu generowała ponad 10 mld zł przychodów, w 2019 r. spadła do nieco ponad 7 mld zł. – Tesco ma za duże sklepy, każdy nowy gracz miałby problem z zapełnieniem tej powierzchni, zwłaszcza produktami przemysłowymi – mówi jeden z analityków.

Z kolei znaczenie Żabki w holdingu rolno-spożywczym też byłoby wątpliwe, bo produkty świeże w jej ofercie to stosunkowo niewielka część, a główna pozycja to alkohol i papierosy. Firma należy od trzech lat do amerykańskiego funduszu CVC, który wyłożył na nią ponad 1 mld euro. Czy sieć zostanie teraz wystawiona na sprzedaż? – Nie będziemy tego komentować – ucina Carsten Huwendiek, globalnie odpowiedzialny za komunikację i marketing w CVC.

Funkcjonuje też wiele sieci, nawet lokalnych, które po połączeniu mogłyby zbudować realną przeciwwagę dla czołowych graczy. Część pytanych przez nas ekspertów wskazywała też na giełdowe Dino.

Rządowy plan budowy nowej grupy nie jest nowy, co kilka lat pomysł na takie rozwiązanie wraca. W Europie grupy budowane z udziałem handlu, rolników i producentów żywności, normalnie funkcjonują. Choćby włoski COOP, największa pod względem liczby sklepów sieć handlowa w kraju z 2,1 tys. placówek. Generuje 15 mld euro przychodów i działa jako spółdzielnia, niektóre jej części mają historię sięgającą 1854 r. Podobne podmioty funkcjonują też w Niemczech, Francji czy Hiszpanii i radzą sobie bardzo dobrze.

Orlen i PFR nie odpowiedziały na nasze pytania o ewentualne zaangażowanie w plan przejęcia sieci sklepów.

Plan wejścia rządu w sektor dystrybucji, przeprowadzony za pomocą Orlenu lub PFR, rozpala branżę, a głosy na jego temat są podzielone. – Kluczowa jest skala. Żeby projekt mógł się udać, nie może to być 100–200 sklepów tylko więcej – ocenia Bartosz Urbaniak, szef Bankowości Agro BNP Paribas na Europę Środkowo-Wschodnią i Afrykę. – Taki projekt po zbudowaniu silnej bazy i współpracy z rolnikami powinien rozwinąć solidną markę, by od razu przejść do stworzenia marki własnej, aby w ten sposób konkurować z innymi graczami. W takie projekty wtedy mogą się włączyć także polscy producenci, przetwórcy owoców i warzyw.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Brexit uderza w import żywności. Brytyjczycy narzekają na nowe przepisy
Handel
Kanadyjski rząd chce ściągnąć dyskonty. Na liście właściciele Biedronki i Lidla
Handel
VAT uderzył, ceny rosną już mocniej niż w marcu
Handel
Francja: Shrinkflacja to oszustwo. Rząd z tym kończy
Handel
Biden chce uderzyć w Chiny. Wzywa do potrojenia ceł na metale