Ministerstwo Aktywów Państwowych nie chce budować sieci sklepów z żywnością od podstaw, ale raczej sięgnąć po ofertę z rynku, gdyby pojawiła się możliwość przejęcia już istniejącej sieci dystrybucyjnej – dowiedziała się „Rzeczpospolita" w źródłach zbliżonych do rządu.
O planach państwowej sieci sklepów spożywczych mówił Artur Soboń, wiceminister aktywów państwowych, w nagraniu na Twitterze: – Przygotowujemy strategię połączenia aktywów rolno-spożywczych w zasobie Skarbu Państwa, analizujemy 49 podmiotów, w tym rynki hurtowe, ale wybierzemy te, które będą tworzyły synergię w ramach polskiego holdingu spożywczego – zapowiedział.
Mówi też o tym w wywiadzie z Money.pl. Resort chce ogłosić strategię holdingu spożywczego już w czerwcu, do końca roku wykonać analizę due diligence, wyceny i zdobyć niezbędne zgody, by holding mógł funkcjonować nie tylko na rynku cukru, ale też skrobi, zboża i innych rynkach. Celem – według wiceministra Sobonia – jest stworzenie silnego podmiotu, by konsumenci zyskali konkurencyjne ceny, a rolnicy i wytwórcy otrzymywali dobrą zapłatę za produkty. Niskim cenom ma sprzyjać ominięcie pośredników, łańcuch dostaw byłby zamknięty w ramach jednego holdingu.
Minister nie wykluczył przy tym możliwych przejęć z rynku spółek potrzebnych do budowy holdingu, od pola do stołu – i ta zapowiedź wywołała w weekend lawinę kpin w internecie, pojawiły się nawet nieformalne konkursy na nazwę sieci, internauci zaproponowali: Warzywniak Plus, Sklepy Jarkowe, Redutę Polskiego Żywienia, Delikatesy Porozumienie Centrum.
Tymczasem, choć prace nad holdingiem się przeciągają, bo według zapowiedzi ministra rolnictwa konglomerat ten miał skupować maliny już wiosną zeszłego roku, to uzupełnienie go o sieć dystrybucyjną eksperci oceniają jako krok w dobrym kierunku.