Małgorzata Jarosińska-Jedynak. Po 2020 r. będzie mniej euro, ale pojawi się nowy program

Polska otrzyma mniej pieniędzy z polityki spójności na lata 2021–2027, ale na innowacyjność i tak trafi ponad 60 mld zł. Będą też zmiany w programach – zapowiada Małgorzata Jarosińska-Jedynak, minister funduszy i polityki regionalnej.

Aktualizacja: 09.12.2019 09:17 Publikacja: 08.12.2019 21:00

Małgorzata Jarosińska-Jedynak, minister funduszy i polityki regionalnej

Małgorzata Jarosińska-Jedynak, minister funduszy i polityki regionalnej

Foto: materiały prasowe

Ilu było kandydatów na stanowisko ministra funduszy i rozwoju regionalnego? Słyszałem, że kilkunastu?

Tego nie wiem. Trzeba zapytać w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ze mną pan premier rozmawiał w pojedynkę. Nie było przy tej rozmowie innych kandydatów, choć na pewno jacyś byli. Nie mnie informować o tym ilu ich było i jacy byli.

Czym głównie będzie się zajmował resort? Wnioskuję z nazwy, że nadal funduszami UE i polityką regionalną co by oznaczało, że niewiele się zmieniło choć z nazwy zniknął rozwój i inwestycje?

Tak naprawdę do Ministerstwa Rozwoju oddaliśmy jedynie dział „Budownictwo, zagospodarowanie przestrzenne oraz mieszkalnictwo". Nasz resort nadal będzie zajmował się funduszami unijnymi, w tym zamykaniem obecnej perspektywy finansowej UE i negocjacjami nowej. Będziemy zajmować się również Strategią na rzecz odpowiedzialnego rozwoju (SOR), dalszą koordynacją i monitorowaniem projektów, które z tej strategii wynikają. Naszym zadaniem będzie też aktualizacja SOR-u, po kilku latach realizacji konieczny jest jej przegląd i dostosowanie narzędzi do potrzeb, wynikających z aktualnej sytuacji gospodarczej. W naszej gestii jest również przygotowanie Narodowego Programu Inwestycyjnego, dokumentu zawierającego kompleksowe podejście do inwestycji, które mają być realizowane na terenie naszego kraju. Chodzi o najważniejsze inwestycje w kraju: transportowe (drogi, koleje), wodne, portowe, również dotyczące ochrony środowiska czy energetyki. Przede wszystkim publiczne, ujęte w kontekście kluczowych potrzeb rozwojowych Polski. Oczywiście zajmujemy się też programami już funkcjonującymi np. Dostępność+, który jest moim oczkiem w głowie, ale też programami rozwiązującymi konkretne problemy społeczności lokalnych a nawet całych regionów, takimi jak Mosty dla regionów, Program dla Śląska czy Program dla Bieszczad. Pojawią się zapewne i inne programy np. Program dla małych miast. Myślimy o nim i wiemy, że powinien być finansowany także pieniędzmi z UE, podobnie jak wdrażany już Pakiet dla średnich miast.

Skoro mówimy o bieżących programach to, który z obecnej perspektywy jest najmniej zaawansowany?

Nie ma takiego programu, który sprawiałby nam szczególną trudność. Prawie wszystkie są realizowane na podobnie wysokim poziomie. Kontraktacja ogółem wynosi w tej chwili 80 proc. W przypadku programów krajowych zakontraktowaliśmy 83 proc. pieniędzy unijnych, a w przypadku regionalnych wartość zawartych umów przekracza 76 proc. dostępnej w nich puli.

A jak jest z wydatkami?

Też nie jest źle. Wydatki w regionalnych programach operacyjnych RPO są średnio na poziomie 35 proc., a w programach krajowych to 36 proc. W płatnościach różnica jest więc minimalna. Oczywiście w przypadku RPO niektóre województwa osiągnęły już poziom 46 proc. a inne nie osiągnęły nawet 30 proc., ale generalnie stan zaawansowania realizacji programów można uznać za zadowalający. Pewne już jest, że w tym roku też nie stracimy ani złotówki.

Które województwo jest na końcu listy?

Kujawsko-Pomorskie z wynikiem 28 proc., ale – jak wspomniałam – bez zagrożenia utratą funduszy.

A jak jest z wykorzystaniem pieniędzy na prace badawczo-rozwojowe (B+R) przez województwa?

Myślę, że regiony przekonały się już do prac B+R. Te inwestycje są już realizowane. Na początku każde z województw się uczyło. Wiem, bo wywodzę się z regionu. Pracując w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podkarpackiego byłam właśnie odpowiedzialna za wdrażanie części RPO poświęconej pracom B+R. Przedsiębiorcy niechętnie patrzyli na tego typu projekty. Najpierw najważniejsze były dla nich te niekoniecznie dotyczące wdrażania innowacji, a więc związane z budową zakładów, ich doposażeniem, zakupem czy modernizacją niezbędnego sprzętu, maszyn. Natomiast teraz już coraz chętniej sięgają po pieniądze na prace B+R. Są coraz bardziej świadomi tego, że dzięki innowacjom się rozwijają, a innowacje pochodzą głównie z prac B+R, czyli z tego co nowego wymyślą. Coraz chętniej tworzą więc centra B+R. Myślę, że pieniądze na ten cel nie są zagrożone.

Będzie musiała pani na nowo ułożyć relacje z marszałkami województw? Jakie one są?

Na Podkarpaciu relacje mam wzorcowe. Stamtąd wyszłam. Na razie z marszałkiem Ortylem się nie sprzeczamy. Nie mogę też narzekać na relacje z innymi marszałkami. Nie są one ani napięte, ani konfliktowe. Rozmawiamy. Rozmowa jest najważniejsza. Planujemy też spotkania z marszałkami, bo chciałabym w nowej roli spotkać się z nimi osobiście. Przede wszystkim interesują mnie plany województw na przyszłość. Jakie mają oczekiwania co do nowej perspektywy finansowej UE. Trzeba zakreślić obszary współpracy i wskazać te, w których regiony potrzebują finansowania ze źródeł zewnętrznych.

Czego oczekują marszałkowie po 2020 r.? „Powtórki z rozrywki"?

Na razie rzeczywiście wydaje się, że chcieliby – jak pan to ujął – „powtórki z rozrywki", ale póki co wszyscy pracujemy nad budżetem na nową perspektywę i ten budżet nie jest wciąż zatwierdzony. Rozmawiamy więc głównie o tym co jest teraz i co się sprawdziło. Na konkrety przyjdzie czas, gdy poznamy kwoty w podziale na programy krajowe i regionalne.

Ogółem będzie tyle samo programów operacyjnych?

W regionach na pewno tak chyba że zmieniłoby się coś w podziale administracyjnym kraju. Natomiast jeśli idzie o programy krajowe to decyzja jeszcze nie zapadła. Na pewno będą te największe, czyli „Infrastruktura i Środowisko 3", następca „Inteligentnego Rozwoju" oraz program finansowany z Europejskiego Funduszu Społecznego czyli odpowiednik dzisiejszego POWER. Negocjujemy z Komisją Europejską kwestie programu „Polska Wschodnia" i programu ponadregionalnego, licząc że uda nam się Komisję do tego przekonać.

Część Mazowsza zostanie objęta programem dla Polski wschodniej tak jak chciałyby władze tego województwa?

W tej chwili los żadnego programu nie jest przesądzony. Ciągle jesteśmy na etapie negocjacji zasad inwestowania funduszy z nowego budżetu. Jednocześnie myślimy o przyszłych programach i przygotowujemy ich zręby. Zakładamy wariant, w którym uboższą część Mazowsza chcielibyśmy finansować z programu ponadregionalnego, skupionego na biedniejszych obszarach kraju. Zaś Program „Polska Wschodnia" chcemy zostawić w kształcie podobnym do obecnego. Przed nami trudne negocjacje. Więcej o programach będziemy mogli powiedzieć gdy Komisja opublikuje uzgodnione z krajami członkowskimi rozporządzenia dotyczące funduszy na nową perspektywę. A na to jeszcze chwilę trzeba poczekać.

Czyli potwierdza pani, że powstanie nowy program, który będzie skierowany do najbiedniejszych terenów w całym kraju?

Potwierdzam, że będziemy chcieli taki program z Komisją wynegocjować i liczę na to, że taki program powstanie. Chodzi nam o obszary najbiedniejsze, realizację tego, co wynika z Krajowej Strategii Rozwoju Regionalnego. Program miałby się koncentrować m.in. na miastach małych, średnich, które były dotychczas zmarginalizowane.

Jak zatem na taki pomysł zapatruje się Komisja Europejska?

Póki co prosi nas o dodatkowe informacje w tym zakresie. Przedstawiamy nasze argumenty, wyjaśniamy i tłumaczymy dlaczego i po co.

Nie wspomniała pani o odrębnym programie poświęconym cyfryzacji?

Teraz mamy oddzielny program pn. „Polska Cyfrowa". On się sprawdził, ale zastanawiamy się też nad innymi rozwiązaniami. Chodzi o włączenie kwestii cyfryzacyjnych w ramy innych programów. W tym zakresie decyzje jeszcze nie zapadły. Nie rozstrzygamy jeszcze czy będzie to ponownie osobny program czy dojdzie do połączenia z innymi programami krajowymi.

Podobno wiadomo już ile pieniędzy ogółem resort przeznaczy na innowacyjność po 2020 r.?

Przyjmujemy, że na wszystkie działania innowacyjne, w tym związane z pracami B+R czy z cyfryzacją, robotyzacją i automatyzacją przedsiębiorstw, we wszystkich programach operacyjnych na całą kolejną perspektywę, a więc lata 2021-2027, będziemy mogli przeznaczyć ponad 60 mld złotych. W tym przypadku trzeba będzie wypracować linię demarkacyjną pomiędzy programami krajowymi, a regionalnymi. To wyliczenie na bazie ogólnej kwoty, wynikającej z propozycji podanej przez Komisję Europejską, a ta propozycja, jak wiemy, jest ciągle negocjowana.

A w negocjacje nt. puli pieniędzy dla naszego kraju jesteście zaangażowani?

My, jako MFiPR, technicznie negocjujemy to co znajdzie się w przepisach dotyczących funduszy na lata 2021-2027 i następnie w programach operacyjnych.

Jednak zapewne wie pani o jakich kwotach się mówi?

Negocjacje są burzliwe. Na temat kwot dyskutujemy stale. Zmieniają się też wskaźniki potrzebne do wyliczenia kwoty ogólnej, która trafi do Polski. Kolejne, brane pod uwagę są z korzyścią dla naszego kraju. Dyskusje trwają. Ciągle walczymy, aby tych środków dla Polski było jak najwięcej.

Na teraz to ile?

KE zrewidowała prognozy dotyczące wzrostu PKB, pod uwagę brana jest też możliwość zmiany tzw. lat referencyjnych służących do wyliczeń alokacji. Jeśli byłaby akceptacja państw członkowskich dla tych korekt, alokacja dla Polski na politykę spójności mogłaby zwiększyć się o ok. miliard euro (red. w stosunku do propozycji KE z maja 2018 r., która opiewa na 64,4 mld euro).

Jak postrzega pani pieniądze europejskie w kontekście rozwoju kraju? To inwestycje czy tylko wykorzystanie, dystrybucja?

Przygotowując programy operacyjne mamy na celu dobre zainwestowanie tych pieniędzy. Tym bardziej, że będzie ich, z różnych względów, mniej. To pewne. Nie możemy ich po prostu wydawać. Musimy je mądrze zainwestować, najlepiej tak żeby dofinansowane przedsięwzięcia później same na siebie zarabiały. W przypadku niektórych inwestycji jest to możliwe. Chcemy to zrobić z głową.

Wracając do obecnej perspektywy - wszystko zainwestujemy? Co z projektami kolejowymi i informatycznymi?

Jestem niepoprawną optymistką i na tym etapie mogę powiedzieć, że wykorzystamy wszystko. W przypadku projektów informatycznych nie identyfikujemy poważnych zagrożeń. Zaś kolej nie odbiega od średniego poziomu wykorzystania środków UE, reprezentowanego przez inne sektory w inwestycjach infrastrukturalnych. W programie „Infrastruktura i Środowisko" mamy zaangażowane w umowach 92 proc. kolejowej puli. W podobnym okresie poprzedniej perspektywy było to niewiele ponad 50 proc. Do ostatniego dnia musieliśmy walczyć o każde euro. A co przyniesie końcówka bieżącej perspektywy zobaczymy dopiero w 2023 r. Być może będziemy zmuszeni do różnych zabiegów, aby nic nie zwracać do Brukseli, a wszystko zainwestować u nas w Polsce. Z pewnością będziemy na to przygotowani, a ja ze swoim optymizmem nie zamierzam się rozstawać.

Małgorzata Jarosińska-Jedynak – od 15 listopada minister funduszy i polityki regionalnej. Wcześniej, od 29 listopada 2018 r., podsekretarz stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju. Przez dziesięć lat pracowała w podkarpackim Urzędzie Marszałkowskim. Absolwentka Politechniki Rzeszowskiej (budownictwo i inżynieria środowiska).

Ilu było kandydatów na stanowisko ministra funduszy i rozwoju regionalnego? Słyszałem, że kilkunastu?

Tego nie wiem. Trzeba zapytać w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Ze mną pan premier rozmawiał w pojedynkę. Nie było przy tej rozmowie innych kandydatów, choć na pewno jacyś byli. Nie mnie informować o tym ilu ich było i jacy byli.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Norweski fundusz: ponad miliard euro/dolarów zysku dziennie
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Gospodarka
Pozytywne sygnały z niemieckiej gospodarki
Gospodarka
Ban na szybkie pociągi i hotele za niespłacane długi
Gospodarka
Polska rozwija się tak, jakby kryzysów nie było
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Gospodarka
prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak: Im starsze społeczeństwo, tym więcej trzeba pieniędzy na zdrowie