Białoruska gospodarka nawet przed wybuchem pandemii Covid-19 była pogrążona w stagnacji, m.in. za sprawą sukcesywnego ograniczania przez Rosję preferencyjnych cen ropy i gazu. W ocenie Międzynarodowego Funduszu Walutowego Białoruś miała też najgorsze perspektywy rozwoju spośród wszystkich krajów postsocjalistycznych.

Białoruskie społeczeństwo domaga się jednak zmian, które mogą wprowadzić gospodarkę ponownie na ścieżkę wzrostu, nawet jeśli trwające obecnie protesty nie doprowadzą ostatecznie do zmiany władzy.

Tak sytuację ekonomiczną Białorusi opisuje Aleksander Olechnowicz, wiceprezes zarejestrowanej w Polsce fundacji naukowej CASE Białoruś oraz starszy konsultant w zespole analiz ekonomicznych EY. – Białoruś ma szansę pójść drogą Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Dostępność wykwalifikowanych i tanich wciąż kadr może przyciągać zagranicznych inwestorów – tłumaczył Olechnowicz podczas środowego spotkania internetowego zorganizowanego przez Towarzystwo Ekonomistów Polskich.

Ekonomista zwrócił uwagę na prężnie rozwijający się na Białorusi sektor IT, odpowiadający dziś za 6 proc. tamtejszego PKB. W ubiegłym roku ten sektor, tworzony w dużej mierze przez zagraniczne firmy, odpowiadał za połowę wzrostu białoruskiego PKB, który wyniósł 1,2 proc. Olechnowicz podkreślał, że tamtejszy sektor prywatny jest bardzo konkurencyjny, bo niemal w całości tworzony przez nowo powstałe – a nie sprywatyzowane – firmy.