Reklama

Australijczycy chcą miliardów za fiasko budowy kopalń

Prairie Mining, który oskarża Polskę o zablokowanie dwóch węglowych inwestycji, zażądał 4,2 mld zł odszkodowania. Polski rząd nie był zainteresowany negocjacjami.

Aktualizacja: 10.06.2021 10:39 Publikacja: 09.06.2021 21:00

Protestujące w środę w stolicy związki zawodowe działające w branży energetyczno-górniczej domagają

Protestujące w środę w stolicy związki zawodowe działające w branży energetyczno-górniczej domagają się m.in. gwarancji pracowniczych w procesie transformacji energetyki.

Foto: PAP, Radek Pietruszka

Zarząd australijskiej spółki Prairie Mining zrealizował swoje zapowiedzi i skierował do Stałego Sądu Arbitrażowego w Hadze pozew przeciwko Polsce, w którym domaga się odszkodowania w wysokości 806 mln funtów (4,2 mld zł). Notowania spółki na warszawskiej giełdzie rosły wczoraj nawet o 55 proc., do 1,15 zł (akcje Prairie są notowane na trzech giełdach: w Sydney, Londynie i Warszawie).

Czytaj także: Prairie Mining rozpoczyna arbitraż wobec Polski

Wysokie roszczenia

Zarząd Prairie twierdzi, że Polska naruszyła swoje zobowiązania wynikające z międzynarodowych umów poprzez działania mające na celu zablokowanie rozwoju projektów wydobywczych spółki w naszym kraju. Australijczycy chcieli wybudować kopalnię Jan Karski na Lubelszczyźnie oraz kolejną na złożu Dębieńsko. W obu przypadkach podstawowym surowcem miał być węgiel koksowy, używany w hutnictwie. Na przeszkodzie realizacji tych celów stanęły jednak wydłużające się postępowania administracyjne i spory sądowe z urzędami.

O możliwość eksploatacji lubelskiego złoża równolegle ubiegała się także Bogdanka, która ostatecznie zdobyła koncesję na wydobycie węgla w tym miejscu. Bogdanka jest pośrednio kontrolowana przez Skarb Państwa. W przeciwieństwie do polskiej spółki, australijski inwestor nie mógł liczyć na polityczne wsparcie. Już w 2014 r. ówczesny wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński podczas uroczystości barbórkowych w Bogdance powiedział do górników o inwestycji w nowe złoża: „Jestem po waszej stronie. Dla mnie to jest niewyobrażalne, żebyśmy wciągali graczy zewnętrznych, skoro w oparciu o polski kapitał możemy to zrobić". Z kolei w 2017 r. główny geolog kraju Mariusz Jędrysek w liście do samorządowców z Lubelszczyzny napisał o swoich wątpliwościach co do szans szybkiej budowy kopalni przez Prairie. Australijczykom wytknął zbyt długie prowadzenie prac rozpoznawczych, które nie skończyło się złożeniem wniosku o koncesję wydobywczą, a samorządowców skarcił za popieranie tylko jednego inwestora.

Przeszkody pojawiły się też na złożu Dębieńsko. Prairie miał co prawda już koncesję wydobywczą, ale wymagającą zmian – przesunięcia daty uruchomienia kopalni (poprzedni właściciel porzucił prace przy tej inwestycji i nie rozpoczął budowy) i uaktualnienia danych wynikających z nowej decyzji środowiskowej. Na to jednak resort środowiska się nie zgodził.

Reklama
Reklama

– Sprawa toczy się w szybkim tempie, a spółka złożyła już pozew w postępowaniu arbitrażowym z tytułu BIT (dwustronna umowa inwestycyjna Australia–Polska), który zawierał wycenę szkód przygotowaną przez zewnętrznych ekspertów ds. wysokości roszczeń. Odszkodowanie, którego domaga się spółka, opiewa na kwotę 806 mln funtów. W dochodzeniu roszczenia współpracujemy z radcami prawnymi i ekspertami zewnętrznymi – zapewnia Ben Stoikovich, prezes Prairie Mining.

Wysokość żądanego odszkodowania obejmuje wycenę wartości szkód i utraconych przez spółkę Prairie zysków, a także naliczone odsetki.

Bez negocjacji

Zarząd Prairie poinformował polski rząd o sporze inwestycyjnym już w lutym 2019 r. Wezwał wówczas polską stronę do podjęcia negocjacji w celu polubownego rozstrzygnięcia sporu. Rząd nie był jednak tym zainteresowany i odmówił udziału w rozmowach.

Brak negocjacji na samym początku sporu doprowadził ostatnio także do eskalacji konfliktu z Czechami o kopalnię węgla brunatnego Turów. Choć czeskie władze już wcześniej zapowiadały, że złożą skargę na Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE, to po polskiej stronie zabrakło wystarczających dyplomatycznych starań, by temu przeciwdziałać. W efekcie TSUE nakazał Polsce wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów do momentu rozstrzygnięcia sporu. Jakby tego było mało, czeski rząd zapowiedział, że zawnioskuje o nałożenie kar na Polskę w wysokości 5 mln euro dziennie za niewykonanie tej decyzji. Polska deklaruje, że wydobycia w kopalni nie wstrzyma, bo wiązałoby się to z zatrzymaniem elektrowni Turów i zachwianiem bezpieczeństwa energetycznego kraju.

Szturm na Warszawę

Niezadowolone z działań polskiego rządu w sektorze energetycznym są związki zawodowe. W ramach protestu zarówno górnicy, jak i energetycy wyszli na ulice Warszawy. Walczą m.in. o utrzymanie działalności kopalni Turów, ale też o zabezpieczenie socjalne pracowników energetyki w procesie transformacji tej branży. Rząd rozmawiał z górnikami kopalń węgla kamiennego o restrukturyzacji tego sektora, co skończyło się podpisaniem umowy społecznej i zapewnieniem górnikom pracy aż do emerytury albo wysokich odszkodowań. Z energetykami takich rozmów nie przeprowadził. – Jutro rozpoczynamy rozmowy w tej sprawie – zapewnił w środę Jacek Sasin, minister aktywów państwowych.

Proponowana reforma energetyki zakłada powołanie państwowej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, która ma skupiać krajowe elektrownie węglowe i kopalnie węgla brunatnego.

Biznes
Producenci napojów uciekają z systemu kaucyjnego
Biznes
Donald Trump traci cierpliwość. Nowe sankcje na Rosję na horyzoncie
Biznes
Gwarancje dla Ukrainy, AI ACT hamuje rozwój, zwrot Brukseli ws. aut spalinowych
Biznes
Polskie firmy chcą zamrożenia AI Act
Biznes
Nowe technologie nieodłączną częścią biznesu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama