Silne spadki na GPW, lekkie zwyżki w USA

Wtorek był kolejnym dniem silnej przeceny na polskiej giełdzie. WIG 20 tracił późnym popołudniem ponoć 2 proc. Tymczasem spadki na wielu zachodnich giełdach wyraźnie wyhamowały. Włoski FTSE MIB spadał po południu o 0,9 proc., niemiecki DAX tracił 0,5 proc. a sesja na Wall Street zaczęła się od lekkich zwyżek.

Publikacja: 25.02.2020 15:02

Silne spadki na GPW, lekkie zwyżki w USA

Foto: AFP

- Inwestorzy powinni poważnie pomyśleć o kupowaniu na dołkach - stwierdził Larry Kudlow, doradca ekonomiczny prezydenta USA. We wtorek jednak nie widać było wśród inwestorów wielkiej chęci do kupowania. Choć południowokoreański indeks KOSPI zyskał w ciągu sesji 1,2 proc., to japoński Nikkei 225 spadł o 3,3 proc. (w poniedziałek giełda tokijska była zamknięta, więc można to uznać za późną reakcję na rozprzestrzenianie się koronawirusa). Niemal wszystkie giełdy w Europie doświadczały spadków, które były jednak bardziej umiarkowane niż w poniedziałek. Polski WIG 20 tracił na początku sesji 2,6 proc., ale późnym popołudniem spadek wyhamował do 2,1 proc. O ile dzień wcześniej spadł on poniżej poziomu 2000 pkt, to we wtorek znalazł się najniżej od stycznia 2017 r.

Czytaj także: Wycieczki tańsze o połowę. Wirus wystraszył podróżujących

Przecena silnie dotknęła we wtorek akcje polskich banków. Akcje PKO BP traciły prawie 3 proc. a papiery mBanku spadały nawet o 6,5 proc. Akcje biura podróży Rainbow Tours zniżkowały późnym popołudniem o 7,8 proc. Akcje spółki medycznej Mercator Medical rosły za to o 17 proc. Analitycy Santandera sugerują ograniczenie zaangażowania w ryzykowne aktywa, choćby ze względu na pojawienie się nowych przypadków zachorowań w Europie Środkowo-Wschodniej. Jako najbardziej odporne wskazują natomiast akcje spółek medycznych, firm telekomunikacyjnych i producentów gier.

Niepokój inwestorów nie ogranicza się jednak do polskiej giełdy. - Jak na razie wygląda na to, że jest małe prawdopodobieństwo tego, że rynku uspokoją się w krótkim terminie. A to oznacza, że inwestorzy będą musieli się przyzwyczaić do dłuższego okresu niepewności i zmienności - uważa Michael Hewson, analityk CMC Markets.

Część analityków dostrzega jednak okazje do kupowania "na dołkach". - Tak jak w przypadku innych nagłych wyprzedaży, jest ważnym by inwestorzy zachowywali długoterminową perspektywę i zarządzali ryzykiem za pomocą klas aktywów i globalnej dywersyfikacji. Preferujemy akcje z rynków wschodzących, biorąc pod uwagę relatywny sukces Chin w powstrzymywaniu wirusa i jesteśmy bardziej ostrożni wobec akcji ze strefy euro, gdzie jest teraz znacząca niepewność dotycząca potencjalnych skutków ekonomicznych epidemii - wskazuje Mark Haefele, dyrektor inwestycyjny w UBS Wealth Management. Radzi on by inwestorzy unikali najbardziej wrażliwych sektorów takich jak linie lotnicze i hotele a preferowali spółki dywidendowe oraz takie, które korzystają na tym, że ludzie zostają w domach (e-handel, gry video, dostawy żywności).

Inwestorzy muszą brać pod uwagę to, że zakłócenia gospodarcze szybko się nie skończą. Walka z epidemią zajmuje Chinom już ponad miesiąc a to czy postępy wirusa udało się tam opanować jest kwestią sporną.

- Faktem jest to, że wirus rozprzestrzenił się poza Chiny i jest obecny w dużych gospodarkach. Część Chin jest nadal zamknięta, a według szacunków Bloomberga, ich gospodarka wykorzystuje tylko 50 proc. mocy. Gdy tylko zostaną zniesione restrykcje na podróże, pojawi się ryzyko wzrostu zachorowań a ludzie mogą być niechętni powrotowi do pracy. To wygląda bardziej na ożywienie gospodarcze w kształcie litery "L" a powrót do pełnych mocy produkcyjnych raczej nie nastąpi przed trzecim kwartałem. A to będzie miało oczywiście globalne skutki - twierdzi Neil MacKinnon, strateg z firmy VTB Capital.

- Inwestorzy powinni poważnie pomyśleć o kupowaniu na dołkach - stwierdził Larry Kudlow, doradca ekonomiczny prezydenta USA. We wtorek jednak nie widać było wśród inwestorów wielkiej chęci do kupowania. Choć południowokoreański indeks KOSPI zyskał w ciągu sesji 1,2 proc., to japoński Nikkei 225 spadł o 3,3 proc. (w poniedziałek giełda tokijska była zamknięta, więc można to uznać za późną reakcję na rozprzestrzenianie się koronawirusa). Niemal wszystkie giełdy w Europie doświadczały spadków, które były jednak bardziej umiarkowane niż w poniedziałek. Polski WIG 20 tracił na początku sesji 2,6 proc., ale późnym popołudniem spadek wyhamował do 2,1 proc. O ile dzień wcześniej spadł on poniżej poziomu 2000 pkt, to we wtorek znalazł się najniżej od stycznia 2017 r.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Giełda
Firma Donalda Trumpa jest już spółką memiczną. Kapitalizacja przekroczyła 9 mld dol.
Giełda
Tomasz Bardziłowski oficjalnie prezesem GPW
Giełda
Na GPW pachnie zbliżającymi się świętami
Giełda
Dobry prognostyk dla hossy
Giełda
Trudno nadążyć za hossą