Demontaż unijnej polityki regionalnej

Bruksela dokonuje rewolucji: odbiera pieniądze biedniejszym i przesuwa decyzje do stolic.

Aktualizacja: 01.06.2018 12:11 Publikacja: 31.05.2018 21:00

Demontaż unijnej polityki regionalnej

Foto: 123RF

Komisja Europejska przez trzy dni przedstawiała szczegółowe zasady przyznawania i wydawania pieniędzy z polityki spójności w latach 2021–2027. Wniosek płynący z tych prezentacji jest oczywisty: mniej pieniędzy dostaną kraje biedniejsze, takie jak Polska, relatywnie więcej Europa Zachodnia i Południowa. Ale zmiana jest nie tylko księgowa, bo dotyczy istoty polityki spójności, nie bez powodu nazywanej polityką regionalną. Jej celem było wyrównywanie różnic w zamożności między regionami państw UE. A ważnym partnerem były tu władze lokalne i regionalne, które najlepiej wiedzą, jak realizować ogólnie sformułowane przez Brukselę cele. Od 2021 r. ma się to zmienić.

Fundusze w ramach polityki spójności mają realizować szczegółowe zalecenia Komisji z tzw. semestru europejskiego, pod groźbą zawieszenia wypłat. W większym stopniu mają być więc nastawione na realizowanie reform strukturalnych niż wyrównywanie różnic w rozwoju. I co więcej, mają być wydawane według szczegółowej recepty Brukseli. Komisja chce też zmniejszenia liczby programów operacyjnych i realizowania celów z polityki spójności na poziomie rządu centralnego, a nie regionów. Zabiera więc kompetencje władzom lokalnym.

– Jest sprawą najwyższej wagi, żeby nowe regulacje w jasny sposób mówiły o konieczności wciągnięcia partnerów lokalnych i regionalnych w przygotowanie i realizowanie programów. Centralizacja jest zagrożeniem dla polityki spójności – mówi „Rzeczpospolitej" Karl-Heinz Lambertz, przewodniczący Komitetu Regionów, unijnego reprezentanta regionów. – Przykładem jest propozycja związania polityki spójności z politykami makroekonomicznymi realizowanymi w ramach semestru europejskiego.

Lambertz ma nadzieję na zmianę regulacji na etapie negocjacji w Parlamencie Europejskim. Bo o ile wieloletni budżet UE przyjmowany jest jednomyślnie przez państwa członkowskie, o tyle towarzyszące mu rozporządzenia, np. o zasadach wydawania pieniędzy, muszą zostać zaakceptowane w procedurze współdecydowania przez Radę (państwa UE) i Parlament Europejski. Regiony nie liczą na to, że znajdą sojusznika w rządach centralnych, które będą zadowolone ze zwiększenia ich kompetencji. Tym bardziej że w niektórych krajach, jak w Polsce, obecne władze centralne są w konflikcie z lokalnymi i chętnie zaakceptują zmiany modelu zarządzania.

Instrument dyscyplinujący

Komisja Europejska wprowadza dla wszystkich siedmiu funduszy w ramach polityki spójności obowiązek powiązania krajowych programów operacyjnych z rekomendacjami wynikającymi z tzw. semestru europejskiego, czyli corocznej oceny sytuacji makroekonomicznej państw członkowskich dokonywanej przez KE. O ile w tej chwili polityka spójności ma finansować zmniejszanie różnic w poziomie rozwoju, według pewnych priorytetów tematycznych, jak bezrobocie, cyfryzacja czy zmiana klimatyczna, to od 2021 r. miałaby finansować szczegółowo opisane cele.

Szczególnie widać to w Europejskim Funduszu Społecznym Plus (EFS+), gdzie wprost zapisano obowiązek odpowiedniej alokacji pieniędzy właśnie na realizowanie wydanych przez KE rekomendacji. W pozostałych funduszach mowa jest bardziej ogólnie o powiązaniu z semestrem europejskim i zagrożeniu odebrania pieniędzy, jeśli wytyczne z niego nie będą realizowane.

Przy czym semestr nie jest narzędziem wyrównywania różnic w zamożności między państwami, ale zbiorem wytycznych w sprawie reform strukturalnych, które równie dobrze mogą powiększać różnice między regionami. I wcale nie muszą prowadzić do bogacenia się regionu czy nawet średnio całego kraju.

Komisja widzi, że sporządzane od kilku lat rekomendacje dla państw nie są traktowane poważnie, zamierza więc uzależnić od nich pieniądze z polityki spójności. Szantażem finansowym wychodzi poza swoje kompetencje. Przykład?

– W polityce zatrudnienia KE nie ma żadnych kompetencji. Ale teraz tworzą zachęty finansowe do realizowania swoich wytycznych – zauważa unijny urzędnik, specjalista od polityki spójności. Bo projekt KE przewiduje, że państwa członkowskie odnotowujące wysoki odsetek młodzieży niekształcącej się, niepracującej ani nieszkolącej się, będą musiały przeznaczać co najmniej 10 proc. środków finansowych EFS+ na wspieranie zatrudnienia ludzi młodych.

Cięcie kasy na krajowe drogi i koleje

O tym, jak bardzo KE nie podoba się sama idea wyrównywania różnic, świadczy gigantyczne 45-proc. cięcie w jednym z funduszy, tzw. Funduszu Spójności. To część polityki spójności, która ma finansować największe inwestycje infrastrukturalne, w Polsce np. drogi krajowe czy połączenia kolejowe. To co w nim zostaje i tak częściowo ma zasilić instrument „Łącząc Europę", czyli finansować zarządzane z poziomu Brukseli połączenia transeuropejskie.

Kolejny przykład to dodanie nowych kryteriów do wszystkich funduszy. Już nie tylko poziom produktu krajowego brutto, który jest powszechnie uznawaną miarą zamożności, ale też dodatkowe, subiektywnie wybrane przez KE wskaźniki, jak poziom bezrobocia młodych, niski poziom edukacji, emisja gazów cieplarnianych i integracja imigrantów. Polityka spójności ma się zatem stać narzędziem realizowania doraźnych celów wyznaczonych przez Brukselę.

Drugim wyraźnie widocznym trendem jest przesunięcie części pieniędzy z Europy Środkowo-Wschodniej do Południowej i Zachodniej. Użyto do tego trzech metod. Po pierwsze, zmieniono definicję regionów. Obecnie mamy: mniej rozwinięte z dochodem na mieszkańca poniżej 75 proc. średniej UE, przejściowe z dochodem między 75 proc. a 90 proc. i bardziej rozwinięte powyżej 90 proc. Im bogatszy, tym mniej środków z polityki spójności.

KE proponuje powiększenie drugiej kategorii i mają się w niej znaleźć regiony z dochodem na poziomie 75–100 proc. średniej UE. Rzut oka na ostatnie statystyki pokazuje, kto przede wszystkim skorzysta: Francja, Hiszpania, Niemcy, Finlandia. Tam znajdują się regiony, gdzie doszło do dezindustrializacji i spadł poziom zamożności.

Kluczowe bezrobocie, emisje i migracja

Druga metoda, to wspomniane już nowe wskaźniki. Akurat te wybrane przez KE nie premiują naszego regionu. Z pieniędzy na bezrobocie młodych i niższy poziom edukacji skorzysta Południe, a z tych na ograniczenie emisji gazów cieplarnianych i integrację imigrantów – Zachód i Północ. Najwyższe wskaźniki emisji mają Niemcy i Belgia, najwyższy odsetek osiedleń imigrantów – Niemcy, Szwecja i Holandia.

Wreszcie trzecia ścieżka to pieniądze z nowej linii przeznaczonej na cele stabilizacji w nowo utworzonej linii budżetowej w wysokości 25 mld euro. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, mają być one dostępne tylko dla państw strefy euro lub z walutą powiązaną sztywno w euro. Czyli nie dla Polski. ©?

Skoro z UE popłynie do Polski mniej pieniędzy, na co powinniśmy je wydawać?

Podyskutuj z nami na: facebook.com/ dziennikrzeczpospolita

Warianty Brukseli, Berlina i Bratysławy

W toku przygotowań nowego budżetu ścierały się różne koncepcje. Gdyby wybrać politykę w tym samym kształcie, tylko okrojoną finansowo o 10 proc. po brexicie i dołożeniu nowych celów budżetowych, to Polska dostałaby o 11 proc. mniej pieniędzy niż obecnie. Rozważano także warianty, które nazwiemy tu roboczo niemieckim i słowackim, bo były promowane odpowiednio przez te kraje. Niemiecki przewidywał likwidację podziału na kategorie regionów i przewidywał przyznawanie funduszy w sposób liniowy proporcjonalnie do poziomu PKB na mieszkańca. Dałby on Polsce ubytek na poziomie 24 proc., czyli równy temu z metodologii zastosowanej ostatecznie przez Komisję Europejską. Z kolei słowacki wprowadzał zasady ograniczające straty dla Europy Środkowo-Wschodniej. Przy jego zastosowaniu mielibyśmy ubytek 11-proc., czyli równy temu, którego byśmy doświadczyli bez zmiany metodologii.

Opinia

Karl-Heinz Lambertz, przewodniczący Komitetu Regionów

Zaproponowany przez Komisję Europejski Fundusz Społeczny Plus stopniowo odwraca się plecami od potrzeb obywateli, dając pierwszeństwo trendom makroekonomicznym państw członkowskich i potrzebom stabilizacji europejskich rynków i gospodarek. Nowe zasady dla funduszu spójności prawie nie zawierają już odniesień do spójności czy terytorialnego wymiaru tej polityki. W centrum polityki społecznej umieszcza się semestr europejski. Jest sprawą najwyższej wagi, żeby nowe regulacje w jasny sposób mówiły o konieczności wciągnięcia partnerów lokalnych i regionalnych w przygotowanie i realizowanie programów. Centralizacja jest zagrożeniem dla polityki spójności. Przykładem jest propozycja powiązania polityki spójności z politykami makroekonomicznymi realizowanymi w ramach semestru europejskiego. ©?

Komisja Europejska przez trzy dni przedstawiała szczegółowe zasady przyznawania i wydawania pieniędzy z polityki spójności w latach 2021–2027. Wniosek płynący z tych prezentacji jest oczywisty: mniej pieniędzy dostaną kraje biedniejsze, takie jak Polska, relatywnie więcej Europa Zachodnia i Południowa. Ale zmiana jest nie tylko księgowa, bo dotyczy istoty polityki spójności, nie bez powodu nazywanej polityką regionalną. Jej celem było wyrównywanie różnic w zamożności między regionami państw UE. A ważnym partnerem były tu władze lokalne i regionalne, które najlepiej wiedzą, jak realizować ogólnie sformułowane przez Brukselę cele. Od 2021 r. ma się to zmienić.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Fundusze europejskie
Polska może stracić duże środki z funduszy unijnych. KE wykryła nieprawidłowości
Fundusze europejskie
KPO: do Polski wpłynął największy jak dotąd przelew z UE
Fundusze europejskie
KE zaakceptowała pierwszy wniosek Polski o płatność z KPO. „Czekamy na przelew”
Fundusze europejskie
Wsparcie w biegu po unijne miliardy
Fundusze europejskie
Nadciąga 28 mld euro z KPO dla energetyki. Na co pójdą pieniądze?