Jesteśmy szczodrzy, ale impulsywni

Polacy są coraz bardziej hojni, chętnie sięgają po portfel, by wesprzeć potrzebujących. Zdarza się jednak, że to pomoc dla uspokojenia sumienia.

Aktualizacja: 24.12.2019 05:04 Publikacja: 23.12.2019 21:00

Jesteśmy szczodrzy, ale impulsywni

Foto: Adobe Stock

W okresie Bożego Narodzenia myślimy nie tylko o sobie. Chcemy też zatroszczyć się o tych, którzy nie mogą zasiąść przy zastawionym stole, w rodzinnym gronie. Przeprowadzone ostatnio badania Deloitte pokazują, że ponad 70 proc. planuje wspomóc inicjatywy charytatywne właśnie w okresie świat. I to niemałymi kwotami, bo najczęściej deklarują pomoc finansową w wysokości do 100 zł.

Pomagamy więcej

Na szczęście staramy się pomagać nie tylko w formie prezentów pod choinkę. Zaraz w styczniu, zapewne jak zwykle dosyć gremialnie, weźmiemy przecież udział w finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W kwietniu, gdy zwykle rozliczamy podatek, wybierzemy organizację pożytku publicznego, którą chcemy wesprzeć w ramach inicjatywy 1 proc. PIT. Z tego prawa też z roku na rok korzysta coraz więcej osób, obecnie już 14,5 mln podatników. A w ciągu roku jeszcze nieraz sięgniemy po portfele. – Różnych akcji i inicjatyw można wyliczyć coraz więcej – mówi Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. – I Polacy chętnie biorą w nich udział. Jesteśmy szczodrzy, chcemy się dzielić tym, co mamy i pomagać – dodaje.

Jak wynika z cyklicznych badań Centrum Badań Opinii Publicznej, coraz więcej z nas stara się pomagać innym. Najczęściej na cele dobroczynne przekazujemy po prostu pieniądze. Robi tak już 74 proc. Polaków, a kilka lat temu odsetek ten był o 10 pkt proc. niższy. Najniższy zaś był w kryzysowym 2009 r., gdy sięgał tylko 49 proc. Oprócz pieniędzy na cele dobroczynne przekazujemy też inne dobra materialne, takie jak książki, ubrania, żywność itp. – 62 proc. odpowiedzi (w najgorszym 2009 r. – 37 proc.).

Efektywnie i ostrożnie

– Wraz ze wzrostem zamożności rośnie też skłonność do pomagania – komentuje Grzegorz Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. – Czujemy, jako społeczeństwo, większą odpowiedzialność za innych, większą empatię do tych, którym los nie sprzyjał tak jak nam – dodaje. Takie postawy niewątpliwie trzeba pochwalić, ale z drugiej strony są też pewne problemy. – Po pierwsze, zdarzają się wyłudzenia, gdy pieniądze ze zbiórki na szlachetny cel są sprzeniewierzane, znikają albo gdy w ogóle cała zbiórka jest jednym wielkim oszustwem. Trzeba na to uważać – zaznacza Mączyńska. – Ale też trzeba zadawać sobie pytania, jakie efekty przynosi nasza pomoc. Bo najlepsza pomoc to taka, która likwiduje przyczyny nieszczęść, a nie tylko łagodzi skutki. Oczywiście nie wszystko problemy da się rozwiązać, ale lepiej np. biednym ludziom pomóc znaleźć pracę czy instytucjonalną opiekę, niż dawać tylko pieniądze – podkreśla.

– Pomagając innym, pomagamy sobie, bo lepiej się z tym czujemy – zauważa też Tomasz Kaczor z Instytutu Prevision. – Ale wydaje się, że po części dajemy pieniądze dla czystego sumienia, wspieramy datkiem taką czy inną inicjatywą i mamy spokój. Może lepiej byłoby zainteresować się tym, co się dzieje wokół nas. Takim lokalnym problemom można poświęcić swój czas, zaangażować się osobiście lub wspierać je finansowo, a w obu przypadkach widzimy, jakie efekty przynosi nasza pomoc – dodaje.

Racjonalne decyzje?

Z takim osobistym zaangażowaniem jest trochę gorzej. Jak pokazują badania CBOS, nieco ponad 20 proc. Polaków w ramach dobroczynności poświęca swój czas i usługi, a tylko 7–8 proc. pracuje jako wolontariusze. Ciekawe też, że im bogatsi jesteśmy jako kraj, tym więcej potrzeb się pojawia. Co chwila jesteśmy bombardowani informacjami o różnych problemach, które wymagają naszej interwencji. Zwykle reagujemy na nie impulsywnie, dając trochę tu, trochę tam. Ale rodzi się pytanie, czy nasza dobroczynność nie powinna być trochę bardziej racjonalna, może bardziej przemyślana, pod względem wyboru tego, co wydaje się nam najważniejsze?

Tu podejście może być bardzo różne. Zdaniem jednych ekspertów warto się skupić na długofalowym, trwałym wsparciu wybranych projektów. Zdaniem innych od impulsów jednak nie uciekniemy. – Rzadko się zdarza, by ktoś konsekwentnie pomagał inicjatywom zgodnym ze swoimi wartościami – komentuje Paweł Śliwowski z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – W dużej części reagujemy na impuls z otoczenia, jakąś wiadomość, kampanię medialną czy informację marketingową, na co może sobie pozwolić część organizacji. Czy to źle? Wiadomo, że w skali potrzeb świata zwykły człowiek nie jest w stanie odpowiedzieć na wszystko. Psychologia uczy, że zawsze pewne decyzje podejmujmy trochę na skróty. Taka jest nasza natura i trudno to zmienić – dodaje.

Jakub Wygnański współtwórca Funduszu Obywatelskiego

Mamy coraz wyższe dochody i coraz więcej Polaków przeznacza na cele filantropijne jakieś datki. Warto jednak przypomnieć, że filantropia to w sensie ścisłym „umiłowanie człowieka", a to znacznie więcej niż przekazywanie pieniędzy. Troska o innych wymaga od nas często czegoś więcej: czasu, obecności, uważności. Np. dojmujący problem samotności, „zbędności" dotykający często osób, wśród których żyjemy, nie jest w ogóle „rozwiązywalny" za pomocą pieniędzy. Musimy dać coś od siebie.

Miliony z podatków i datków

W zasadzie trudno policzyć, ile Polacy przeznaczają na działalność charytatywną, jednak może to być nawet kilka miliardów rocznie. Najbardziej miarodajnym źródłem takich informacji są dane o przeznaczanych kwotach na rzecz organizacji pożytku publicznego w ramach tzw. 1 proc. PIT. W 2019 r. przekazaliśmy w ten sposób prawie 900 mln zł i sumy te rosną z roku na rok. Z kolei portale, na których prowadzone są zbiórki dla potrzebujących, informują, że w ostatnim roku w takich inicjatywach wzięło udział ok. 4 mln osób, które wyasygnowały 540 mln zł. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy podczas ostatniego finału zebrała ok. 120 mln zł, a Świąteczna Paczka została przekazana 14,5 tys. potrzebujących. Przyjmując, że średnia wartość takiej paczki to ok. 3 tys. zł, mamy kolejne 43 mln zł pomocy. Z kolei z badań GUS wynika, że na dary przekazywane innym gospodarstwom domowym Polacy przeznaczają średnio 32 zł miesięcznie w przeliczeniu na jedną osobę. Oznacza to, że na ten cel idzie ok. 14,5 mld zł rocznie. Dary dla innych to zapewne w dużej mierze pomoc dla członków rodziny, ale nawet gdyby 10–20 proc. było przeznaczone dla „obcych", to mamy 1,4–2,8 mld zł na dobroczynność. Na co przeznaczamy pieniądze? Z badań Deloitte na temat dobroczynności w czasie świąt wynika, że w pierwszej kolejności chcemy wesprzeć chorych – 35,2 proc. Z kolei prawie jedna trzecia badanych (29 proc.) zasili konto organizacji walczących ze zmianami klimatu i działających na rzecz zwierząt. Wsparcie inicjatyw religijnych planuje 27,6 proc. badanych. Niemal 24 proc. Polaków zamierza również wesprzeć osoby w trudnej sytuacji materialnej i inicjatywy kulturalne.

W okresie Bożego Narodzenia myślimy nie tylko o sobie. Chcemy też zatroszczyć się o tych, którzy nie mogą zasiąść przy zastawionym stole, w rodzinnym gronie. Przeprowadzone ostatnio badania Deloitte pokazują, że ponad 70 proc. planuje wspomóc inicjatywy charytatywne właśnie w okresie świat. I to niemałymi kwotami, bo najczęściej deklarują pomoc finansową w wysokości do 100 zł.

Pomagamy więcej

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Co się dzieje z cenami złota? Ma być jeszcze drożej
Finanse
Blisko przesilenia funduszy obligacji długoterminowych
Finanse
Babciowe jeszcze w tym roku. Ministerstwo zapewnia, że ma środki
Finanse
Wschodzące gwiazdy audytu według "Rzeczpospolitej"
Finanse
Szanse i wyzwania na horyzoncie