Opublikowany w poniedziałek 31 października projekt posłów PiS dotyczący opodatkowania funduszy inwestycyjnych zamkniętych (FIZ) budzi ogromne emocje nie tylko dlatego, że zrównuje firmy optymalizujące majątek za pośrednictwem FIZ z detalicznymi klientami tego typu funduszy, ale również ze względu na konsekwencje wykraczające poza branżę TFI.

– PZU ma w FIZ ponad 7 mld zł własnych aktywów. Zakładając, że przynoszą roczną stopę zwrotu rzędu 4 proc., ubezpieczyciel musiałby zapłacić ok. 50 mln zł podatku – szacuje Kamil Stolarski, analityk Haitong Banku. Jak narodowy czempion ma repolonizować sektor bankowy, skoro najpierw został obciążony podatkiem od aktywów (tzw. podatek bankowy), a teraz jeszcze będzie płacić CIT od swoich FIZ?

Działalność windykatorów i deweloperów też opiera się na tego typu funduszach. – W przypadku Kruka, przyjmując oczywiście, że spółka nie poszuka innej struktury prawnej do skupowania wierzytelności, dodatkowy podatek do zapłacenia, szybko szacując, może wynieść 50–60 mln zł rocznie – dodaje Stolarski. Bank Gospodarstwa Krajowego też realizuje projekty za pośrednictwem FIZ.

– Intencja jest taka, żeby opodatkować wszystkie FIZ – podkreśla Sylwester Tułajew, poseł PiS. – Jednocześnie zastanawiamy się, czy jednak funduszy nie rozróżnić w jakiś sposób – zastrzega.