W tym tygodniu okaże się na ile brytyjska gospodarka jest odporna na pobrexitowe zawirowanie polityczne w kraju. W środę spłyną na rynek dane o handlu zagranicznym. Analitycy podziewają się pogłębienia deficytu w handlu zagranicznym Wielkiej Brytanii.
Tuż po referendum brytyjski biznes mocno wystraszył się gospodarczych konsekwencji opuszczenia UE. W lipcu ubiegłego roku indeks PMI dla przemysłu, który wskazuje nastroje menedżerów logistyki w firmach produkcyjnych, spadł - do 48,2 pkt. Granica 50 pkt oddziela rozwój od recesji. Większość obserwatorów spodziewała się, że w kolejnych miesiącach będzie już tylko gorzej. Tymczasem w sierpniu PMI wystrzelił do 53,3 pkt, czyli poziomu najwyższego od blisko 10 miesięcy. Kolejne miesiące też zaskakiwały pozytywnie.
- Odznaczająca się w ostatnich miesiącach solidna postawa aktywności gospodarczej Wielkiej Brytanii ma przed sobą więcej zagrożeń niż szans – mówi Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers. Tłumaczy, że wyższa inflacja zza sprawą tańszego funta będzie drenować realne dochody gospodarstw domowych, a niepewna przyszłość relacji Wielkiej Brytanii z UE osłabi inwestycje zagraniczne, które są niezbędne do finansowania ogromnego deficytu handlowego.
Niepokoje przekładają się na notowania funta. We worek rano chwilami funt tracił wobec złotego 0,9 proc. do 4,99 zł. W oołudnie za jednego szterlinga płacono na rynku 5,01 zł.
Huśtawkę nastrojów wokół funta podsycają wypowiedzi premier Wielkiej Brytanii Theresy May. Katalizatorem wyprzedaży jest weekendowy wywiad premier May dla Sky News, w którym powiedziała, że Wielka Brytania nie może uparcie trzymać się „skrawków" członkostwa w UE.