„Trzeba walczyć o City”. Tylko czy jest o co?

Wielka Brytania powinna przystąpić do walki o City po brexicie, aby zwiększyć jego rolę — uważa centroprawicowy think tank Policy Exchange. „Złoty wiek” Londynu jako finansowej stolicy Europy już się skończył — twierdzi z kolei szef banku NatWest.

Aktualizacja: 23.05.2021 17:19 Publikacja: 23.05.2021 17:09

„Trzeba walczyć o City”. Tylko czy jest o co?

Foto: AdobeStock

„Londyńskie City ucierpiało na skutek łagodnego zaniedbania, a teraz potrzebuje, by rząd przystąpił do walki o nie. City potrzebuje wizji i strategii. Dobrą nowiną jest ta, że w Westminsterze (parlamencie) przybiera fala na rzecz City” — stwierdził w dokumencie politycznym think tanku Policy Exchange ekonomista Gerard Lyons, były główny doradca ekonomiczny Borisa Johnsona z czasu, gdy był burmistrzem Londynu, wybitny zwolennik brexitu — informuje Reuter.

Lyons twierdzi, że władze brytyjskie nie powinny ustępować wobec protekcjonistycznego stanowiska Unii. „Wskazuje to na konieczność odejścia od unijnych przepisów o usługach finansowych, kiedy jest to wygodne i uczynienia z Londynu atrakcyjnego miejsca dla równoległych rynków instrumentów denominowanych w euro”. Potrzebna jest strategia umocnienia powiązań City z brytyjską gospodarką, aby lepiej finansować małe firmy i zwiększyć konkurencyjność City. Potrzebuje ono więcej „cheerliderów” do zmiany warunków debaty, często zbyt pesymistycznej i mylącej co do perspektyw sektorów finansowych.

Złoty wiek Londynu minął

Innego zdania jest przewodniczący rady dyrektorów banku NatWest, dawniej Royal Bank of Scotland, były wiceprezes Banku Anglii i szef urzędu usług finansowych FSA, Howard Davies, który przedstawił swoje zdanie w publikacji na łamach „Project Syndicate”: „Prawie po 5 latach od referendum o brexicie i po 5 miesiącach od wyjścia W. Brytanii z UE przyszłość Londynu jako globalnego ośrodka finansowego wydaje się pewna. Wprawdzie City pozostanie największym rynkiem finansowym Europy, ale jego Złoty Wiek jako europejskiej stolicy finansowej skończył się”.

Debata o przyszłości City była dotąd „dialogiem głuchych”, bo zwolennicy brexitu twierdzą, że jego skutki będą minimalne, a przeciwnicy wyjścia z Unii przewidują wszystko co najgorsze. A koronawirus zamieszał cały obraz utrudniając przenosiny załóg z Londynu do Unii. Obroty akcjami w euro i transakcje swapowe przeniosły się z Londynu na kontynent, ale upłynie czas, zanim potencjalny rywal w Unii opracuje wiarygodną ofertę — dodał Davies.

Fakty potwierdzają: bankierzy opuszczają Londyn

Banki inwestycyjne przenoszą coraz więcej pracowników z Londynu do ośrodków finansowych w Unii, przyspieszając tempo zahamowane przez pandemię i niepewność o wynik rozmów o rynku usług finansowych. Praca w domu pozwoliła niektórym zamienić deszczowy Londyn na bardziej przyjazny klimat kontynentalny, podobnie jak szefom z Wall Street wynieść się z Nowego Jorku do Miami.

Morgan Stanley, Barclays i Goldman Sachs przenosiły pracowników wyższego szczebla, zwiększyły też zatrudnienie miejscowych. — To nie tylko wpływ brexitu, ale także pandemii — uważa prezes Morgan Stanley we Francji, Emmanuel Goldstein. Jego bank zatrudni do końca roku dodatkowe 50 osób w paryskiej centrali liczącej 150 ludzi, do 2024 r. podwoi jej liczebność miksem przeprowadzek i miejscowych pracowników. Szef Barclays od M&A w Europie i Bliskim Wschodzie, Pier Luigi Colizzi przeniósł się niedawno do Mediolanu, skąd będzie kierować działem. Bank rozbudował też biura w Paryżu i Frankfurcie przechwytując szefów z BNP Paribas i Greenhill&Co. Alessandro Dusi, szef działu derywatów w Europie w Goldman Sachs przeniósł się do Mediolanu, gdzie załoga wzrosła do 60 osób z 20 w 2017 r. Bank ma w Madrycie 60 pracowników, dwukrotnie więcej niż przed brexitem.

Bankierzy i analitycy są zgodni w opinii, że to nie koniec. JP Morgan przeniesie ok. 200 ludzi w tym roku do ok. 400 w Paryżu. Grupa Paris Europlace przewidywała w 2016 r., że brexit pozwoli stworzyć w Paryżu 10 tys. miejsc pracy do 2025 r.; na razie powstało mniej niż połowa, ale grupa obstaje przy swej prognozie. Do 35 tys. miejsc pracy w sektorze finansowym w Londynie może zniknąć docelowo — ocenia William Wright z think tanku New Financial.

„Londyńskie City ucierpiało na skutek łagodnego zaniedbania, a teraz potrzebuje, by rząd przystąpił do walki o nie. City potrzebuje wizji i strategii. Dobrą nowiną jest ta, że w Westminsterze (parlamencie) przybiera fala na rzecz City” — stwierdził w dokumencie politycznym think tanku Policy Exchange ekonomista Gerard Lyons, były główny doradca ekonomiczny Borisa Johnsona z czasu, gdy był burmistrzem Londynu, wybitny zwolennik brexitu — informuje Reuter.

Lyons twierdzi, że władze brytyjskie nie powinny ustępować wobec protekcjonistycznego stanowiska Unii. „Wskazuje to na konieczność odejścia od unijnych przepisów o usługach finansowych, kiedy jest to wygodne i uczynienia z Londynu atrakcyjnego miejsca dla równoległych rynków instrumentów denominowanych w euro”. Potrzebna jest strategia umocnienia powiązań City z brytyjską gospodarką, aby lepiej finansować małe firmy i zwiększyć konkurencyjność City. Potrzebuje ono więcej „cheerliderów” do zmiany warunków debaty, często zbyt pesymistycznej i mylącej co do perspektyw sektorów finansowych.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Co się dzieje z cenami złota? Ma być jeszcze drożej
Finanse
Blisko przesilenia funduszy obligacji długoterminowych
Finanse
Babciowe jeszcze w tym roku. Ministerstwo zapewnia, że ma środki
Finanse
Wschodzące gwiazdy audytu według "Rzeczpospolitej"
Finanse
Szanse i wyzwania na horyzoncie