Wybrzeże. Nowicki - stary, doświadczony oficer CBŚ prowadzi śledztwo w sprawie wielkiego przemytu narkotyków. Jest tajemnicą poliszynela, że za tym procederem stoi szanowany, gdański biznesmen Tadeusz Kawecki, którego interesów chronią skorumpowani policjanci i siedzący mu w kieszeni politycy.

Ten sam człowiek jest właścicielem banku Solid Gold, w którym powstaje piramida finansowa. I właśnie zakłada interes życia – prywatną linię lotniczą. Do śledztwa Nowicki wciąga dawną współpracownicę, która osiem lat wcześniej odeszła z pracy w policji po traumatycznej akcji, gdy zabiła gwałcącego ją przestępcę.

„Solid Gold” Jacka Bromskiego to inspirowana aferą Amber Gold historia o przestępczych powiązaniach światów biznesu i władzy. W Polsce polityczne tematy „leżą na ulicy”. Ale nasze kino jak ognia unika takich wątków. Pojawiają się w nim gatunki, dawnej niemal nieobecne jak kryminał czy nawet horror, a political fiction łapiącego mechanizmy na szczycie życia społecznego mamy jak na lekarstwo.

O tym, jak trudno jest je and Wisłą robić przekonał się twórca „Przesłuchania” Ryszard Bugajski. Gdy w „Graczach” chciał pokazać, jak wyglądają wolne wybory w kraju, który przez 60 lat nie wiedział czym jest demokracja – oberwał ze wszystkich stron. Jego „Układ zamknięty” o korupcji prokuratorów i pracowników Urzędu Skarbowego, kilka sił w Polsce starało się wykorzystać w celach politycznych.

Afery towarzyszyły też pierwszym pokazom „Solid Gold”, dwa miesiące przed wyborami, podczas festiwalu w Gdyni. TVP - koproducent i dystrybutor filmu, nie skolaudował  go żądając m.in. włączenia scen kompromitujących prezydenta Gdańska Piotra Adamowicza, po czym wycofał się z całego przedsięwzięcia. „Solid Gold” wypadł z konkursu. W końcu został pokazany w dodatkowych terminach, a jego premierę kinową przesunięto na nienajlepszy okres poprzedzający święta Bożego Narodzenia.

Radzę więc obejrzeć ten film teraz. Bromski z political fiction łączy tu elementy kina społecznego, obyczajowego i kryminalnego. Tworzy obraz skorumpowanych elit. Choć opiera się na realiach    afery Amber Gold, opowiada o sytuacji uniwersalnej – o układach zbyt często łączących światy wielkich pieniędzy i władzy, o brudnych interesach chronionych przez wysokich urzędników państwowych, o korupcji w policji. A jednocześnie ciekawie szkicuje portrety starego „psa”, mającego zresztą do załatwienia także własne rachunki z bogatym biznesmenem i młodej policjantki o silnym charakterze, samotnej matki, która kieruje się własnym kodeksem moralnym.

W „Solid Gold” występuje cała plejada wybitnych aktorów. Janusz Gajos jako Nowicki jest wypalony, pozbawiony złudzeń, a jednak zdeterminowany, by – z różnych powodów – wszystko postawić na jedną kartę. Andrzej Seweryn sprawia, że za pewnością siebie i przykrytą uśmiechem bezwzględnością Kaweckiego kryje się zmęczenie. Rozmowa, w której Kawecki usiłuje namówić dawnego znajomego Nowickiego do zakopania wojennego topora jest ucztą aktorską. „Korupcja leży w naturze człowieka, dlatego jest tak wszechobecna” – mówi biznesmen, proponując Nowickiemu „wyprostowanie” ich relacji. „Nasze wzajemne relacje pozostają takie, jakie były – odpowiada śledczy. — Ja jestem policjantem, ty – złodziejem. Jak w tej zabawie na podwórku”.

 Olgierd Łukaszewicz gra emerytowanego generała Bezpieki, który wygląda jak tetryk, ale „stara gwardia się trzyma” więc wciąż pociąga za sznurki do wszystkich afer i politycznych machlojek. Marta Nieradkiewicz, jedna z najciekawszych aktorek młodego pokolenia daje swojej Kai energię, bezkompromisowość i na – przekór okolicznościom – pewien rodzaj wiary, że życie nie musi być unurzane w bagnie. Poza nimi w „Solid Gold” występują m.in. Danuta Stenka, Ewa Kasprzyk, Krzysztof Stroiński, Mateusz Kościukiewicz, Andrzej Konopka, Artur Żmijewski, a wreszcie jako właściciel knajpy  Maciej Maleńczuk. Także dla nich warto sięgnąć po płytę z filmem.