- Gdy film został polskim kandydatem do Oscara w połowie września, nie znajdował się wówczas w rankingach żadnych branżowych pism, jako liczący się kandydat do nominacji oscarowej. Mimo tego, że był już po festiwalu w Wenecji i Toronto. Dla prasy amerykańskiej był to wciąż film anonimowy – mówi Leszek Bodzak, producent „Bożego Ciała”, współwłaściciel firmy Aurum Film w rozmowie z Barbarą Hollender.

- Na amerykańskim rynku kariera festiwalowa filmu ma znaczenie tylko wtedy, gdy film dostaje Złotą Palmę w Cannes albo Złotego Lwa w Wenecji. Wszystkie inne sukcesy festiwalowe nie przekładają się bezpośrednio na wybory Akademii Filmowej. Decyduje kampania promocyjna albo po prostu to, jak film zostaje przyjęty na rynku amerykańskim – tłumaczy gość podcastu.

Leszek Bodzak opowiada o drodze, którą twórcy „Bożego ciała” przeszli w ciągu ostatnich czterech miesięcy, gdy z ponad dziewięćdziesięcioma tytułami z całego świata rywalizowali o jedną z pięciu nominacji do Oscara w kategorii filmu zagranicznego. Zdradza tajemnice Oscarowej kampanii, mówi o sumach, jakie ekipa miała na amerykańską promocję. I o wielkim sukcesie skromnego kina.