Reklama

Zapomniana piękna poetka Wanda Sieradzka w filmie „Nie płacz kiedy odjadę”

Warszawskie Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN pokaże film „Nie płacz kiedy odjadę” o Wandzie Sieradzkiej.

Aktualizacja: 01.10.2016 14:26 Publikacja: 01.10.2016 14:20

Zapomniana piękna poetka Wanda Sieradzka w filmie „Nie płacz kiedy odjadę”

Foto: materiały prasowe

„Nie płacz, kiedy odjadę, sercem będę przy tobie, nie płacz, kiedy odjadę, zostawię ci tę melodię” — śpiewa charakterystycznym.lirycznym głosem Włoch Marino Marini. „Gdzie są kwiaty z tamtych lat?” — to już przebój Sławy Przybylskiej. W latach sześćdziesiątych te piosenki nuciła cała Polska. Słowa pierwszej z nich napisała, a drugiej przetłumaczyła Wanda Sieradzka.

To ona jest bohaterką dokumentu „Nie płacz kiedy odjadę” Sławomira Grunberga. Dlaczego mieszkaący w Stanach reżyser, autor takich dokumentów jak „Irena Sendler” czy „Jak Karski i władcy ludzkości” postanowił poświęcić film zapomnianej dzisiaj poetce, która przez lata pracowała w redakcji rozrywki Telewizji Polskiej?

Na ekranie zdjęcia dziewczynki z przedwojennej, inteligenckiej rodziny. Całkowicie zasymilowanych w Polsce Żydów.  Tylko nazwisko Kohon zdradza ich pochodzenie. Ale ono  będzie miało kolosalne znaczenie, bo 17-letnia w chwili wybuchu wojny dziewczyna trafi do getta. Ucieknie stamtąd, przejdzie gehennę ukrywania się, będzie myślała o samobójstwie. Ale polski ksiądz powie jej „Musisz żyć” i pomoże.

Wanda będzie łączniczką w wydziale prasowo-wydawniczym Armii Krajowej, potem ucieknie do Wiednia i do Szwajcarii, a po wojnie, przez Palestynę wróci do Polski. Gdzie nie będzie już nikogo z jej bardzo licznej rodziny. Tylko groby.

Takie doświadczenie może człowieka zamknąć. Ale z Wandą było odwrotnie. Chciała żyć. Wyszła za mąż, urodziła syna. Od początku lat sześćdziesiątych przez ponad dwadzieścia lat pracowała w telwizji. Robiła tam programy rozrywkowe. Lekkie, ale eleganckie. Miała klasę.
Ale najważniejsze było to, że miała też nieprawdopodobną radość życia. „Emanowało z niej piękno” — przyznaje w filmie Grunberga Sława Przybylska. Poznałam Wandę Sieradzką. Wtedy już nie była piękna. Mocno zbudowana, niska, z dość grubo ciosaną twarzą. Taka też jest w filmie. A jednak to piękno naprawdę z niej biło. Bo miała w sobie zachłanność na życie, wdzięk, niekończącą się młodość, ogromną życzliwość w stosunku do ludzi. Jeden z jej przyjaciół do kamery mówi, że uwodziła mężczyzn. Wszystkich – młodych, starych. Miała liczne romanse, potrafiła przyjechać do pracy na motocyklu, podwieziona przez młodego kochanka, którym się chełpiła. Kochała żyć.

Reklama
Reklama

— Trzy razy była w depresji — opowiada w filmie syn. — Pierwszy raz po wojnie, drugi - kiedy ja wyjechałem z kraju. Hitler zabrał mi rodzinę, Stalin syna – mówiła. Trzeci raz, gdy umarł mój ojciec.

Ale zawsze się podnosiła. „Ja idę przez życie hucznie i z muzyka, mój żywioł śpiew rozgłośny śpiew gromki, oklaski, bo jestem jak ocean - otwarta na wszystko, nie kropla zamknięta kształtem własnej klatki” — pisała o sobie w wierszu.

Ciekawa świata, otwarta na ludzi, zjednywała ich w jednej chwili. Uprawiała wieczny flirt. Z klasą wyzwolonej, a jednocześnie bardzo ciepłej kobiety. Potrafiła się przyjaźnić. I kochać. Po sześćdziesiątce wyszła za mąż za starszego od siebie elektronika z Holandii Johanesa de Ruiga, od 1986 roku mieszkała z nim w Aerdenhout.

Miała ogromne poczucie humoru. Jeden z jej przyjaciół w filmie Grunberga opowiada, że odwiedził ją w szpitalu w Haarlem, w 2007 roku. Tuż przed Sylwestrem. Była bardzo słaba, jej serce odmówiło posłuszeństwa. Żegnając się rzucił: „trzymaj się, Wanda”. „Wolałabym się puszczać” — odpowiedziała. Umarła kilka godzin później w Nowy Rok. 1 stycznia 2008 roku.

Wśród jej wierszy był i taki: „Są w naszym życiu ludzie jak przelotne ptaki, które tylko na krótko w gnieździe przysiadają. Są ludzie meteory, błyskawiczne znaki, które raz tylko niebo przecinają. Są w naszym życiu ludzie trwający jak drzewa, wparci korzeniami w ziemię, skąd wyrośli. To do nich wracamy, kiedy nam potrzeba otuchy dla serca, kiedyśmy samotni.”
Wanda Sieradzka wrosła w życie wielu ludzi. Wrosła pięknie. Kolorowo, elegancko, życzliwie, z fantazją. Z tą swoją ogromną wolą życia i radości, na przekór wszystkiemu, przez co musiała w młodości przejść. Myślę, że właśnie dlatego Sławomir Grunberg poświęcił jej film. Warto było.

2 października o godz. 18.00 w warszawskim Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN „Nie płacz kiedy odjadę” odbędzie się pokaz filmu, a następnie dyskusja z udziałem reżysera oraz syna bohaterki – Zygmunta Sieradzkiego. Film jest już również dostępny na płytach DVD, których dystrybutorem jest LOG TV Ltd.

Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Film
„Brat" ze wspaniałą kreacją Agnieszki Grochowskiej
Film
Łukasz Palkowski: Seriale zacierają granice
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Film
Kto przebije „Heweliusza”, który jest najlepszym serialem roku
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama