„Nie płacz, kiedy odjadę, sercem będę przy tobie, nie płacz, kiedy odjadę, zostawię ci tę melodię” — śpiewa charakterystycznym.lirycznym głosem Włoch Marino Marini. „Gdzie są kwiaty z tamtych lat?” — to już przebój Sławy Przybylskiej. W latach sześćdziesiątych te piosenki nuciła cała Polska. Słowa pierwszej z nich napisała, a drugiej przetłumaczyła Wanda Sieradzka.
To ona jest bohaterką dokumentu „Nie płacz kiedy odjadę” Sławomira Grunberga. Dlaczego mieszkaący w Stanach reżyser, autor takich dokumentów jak „Irena Sendler” czy „Jak Karski i władcy ludzkości” postanowił poświęcić film zapomnianej dzisiaj poetce, która przez lata pracowała w redakcji rozrywki Telewizji Polskiej?
Na ekranie zdjęcia dziewczynki z przedwojennej, inteligenckiej rodziny. Całkowicie zasymilowanych w Polsce Żydów. Tylko nazwisko Kohon zdradza ich pochodzenie. Ale ono będzie miało kolosalne znaczenie, bo 17-letnia w chwili wybuchu wojny dziewczyna trafi do getta. Ucieknie stamtąd, przejdzie gehennę ukrywania się, będzie myślała o samobójstwie. Ale polski ksiądz powie jej „Musisz żyć” i pomoże.
Wanda będzie łączniczką w wydziale prasowo-wydawniczym Armii Krajowej, potem ucieknie do Wiednia i do Szwajcarii, a po wojnie, przez Palestynę wróci do Polski. Gdzie nie będzie już nikogo z jej bardzo licznej rodziny. Tylko groby.
Takie doświadczenie może człowieka zamknąć. Ale z Wandą było odwrotnie. Chciała żyć. Wyszła za mąż, urodziła syna. Od początku lat sześćdziesiątych przez ponad dwadzieścia lat pracowała w telwizji. Robiła tam programy rozrywkowe. Lekkie, ale eleganckie. Miała klasę.
Ale najważniejsze było to, że miała też nieprawdopodobną radość życia. „Emanowało z niej piękno” — przyznaje w filmie Grunberga Sława Przybylska. Poznałam Wandę Sieradzką. Wtedy już nie była piękna. Mocno zbudowana, niska, z dość grubo ciosaną twarzą. Taka też jest w filmie. A jednak to piękno naprawdę z niej biło. Bo miała w sobie zachłanność na życie, wdzięk, niekończącą się młodość, ogromną życzliwość w stosunku do ludzi. Jeden z jej przyjaciół do kamery mówi, że uwodziła mężczyzn. Wszystkich – młodych, starych. Miała liczne romanse, potrafiła przyjechać do pracy na motocyklu, podwieziona przez młodego kochanka, którym się chełpiła. Kochała żyć.