To czas, kiedy pozory muszą ustąpić, chociaż na chwilę, przed faktycznym układem sił i wobec konsekwencji realnych decyzji. To chwila, w której trzeba uważnie patrzeć, bo można wiele się dowiedzieć.

Dwie rzeczy: nowe amerykańskie sankcje, które boleśnie uderzyły w kremlowskich „cronies" – kumpli Putina, oraz ostrzegawczy atak rakietowy na Syrię Asada, znajdującego się pod opieką Rosji, sprawiły, że właściwie z dnia na dzień mogliśmy znów zobaczyć, jak trwałe są podziały i dylematy, na których zbudowana jest współczesna Europa. Nowy kryzys między Waszyngtonem i Moskwą, którego prawdziwa zasadnicza przyczyna leży w okolicznościach ostatnich prezydenckich wyborów w Ameryce, pokazał, że niewiele warta jest cała dyskusja o europejskiej autonomii w kwestiach bezpieczeństwa, której centrum miało stanowić niemieckie przywództwo w UE jako przeciwwaga dla nowej administracji Trumpa. Wobec realnego konfliktu z Rosją i presji ze strony Ameryki (oraz nowej sytuacji wywołanej przez próbę otrucia Skripalów) Wielka Brytania czynnie wsparła akcję Trumpa. To samo uczynił Macron, kierując się własną agendą. Tymczasem Berlin znalazł się tam, gdzie zawsze: w obszarze zaniechanego działania, niejasnych deklaracji i dwuznaczności, lawirowania między polityką bezpieczeństwa Zachodu a własnymi interesami z Moskwą.

Głośne zapowiedzi Berlina o tym, że Europa wobec szaleństw Trumpa stanie się teraz samodzielna, w zderzeniu z konkretnym konfliktem i realnymi działaniami Ameryki wobec Putina dobitnie pokazały, że niemiecka polityka bezpieczeństwa jest tylko tym, czym naprawdę jest: PR oraz blagą. Dlatego wracają jak bumerang stare, fundamentalne pytania, ważne także dla nas w Polsce. Po której stronie Niemcy znajdują się w sytuacji konfliktu z Rosją – po stronie zachodnich interesów bezpieczeństwa czy po stronie interesów Nord Streamu? Jaki właściwie jest dzisiaj realny wkład współczesnych Niemiec w europejską politykę bezpieczeństwa? To są ważne pytania, które nigdy ze strony Berlina nie doczekały się rzetelnej odpowiedzi.

Autor jest profesorem Collegium Civitas