W różnych rodzajach rankingów Polska wypada bardzo dobrze. Przykładem może być ostatni wynik naszego kraju w rankingu Bloomberg najbardziej innowacyjnych gospodarek. Zajęliśmy w nim 23 miejsce, podczas gdy zamożniejsze kraje południowej Europy, takie jak Włochy, Hiszpania i Portugalia, wypadły gorzej niż my. Przyzwoite wyniki osiągają też nasi uczniowie na tle konkurencji, co wynika z Badania Programu Międzynarodowej Oceny Uczniów (PISA). W skali świata nasi 15-latkowie zajmują trzynaste miejsce w czytaniu tekstów ze zrozumieniem, siedemnaste w matematyce i dwudzieste trzecie w naukach przyrodniczych. Prześcignęli oni w większości kategorii nie tylko rówieśników z południowej Europy, ale nawet młodych Amerykanów, Szwedów, Francuzów, Izraelczyków czy mieszkańców Luksemburga.

Są to elementy przyciągające zagraniczne inwestycje, a tym samym zwiększające polski eksport usług (np. centra księgowe) i produktów (np. fabryka silników Mercedesa). Dobrze wykształcona siła robocza zwiększa szanse na poprawę innowacyjności polskiej gospodarki. Polepszenie tej ostatniej jest niezbędnym warunkiem tego, abyśmy uniknęli tzw. pułapki średniego dochodu. Rosnąca innowacyjność, a co za tym idzie wydajność i pensje w polskiej gospodarce, są kluczowe, aby powstrzymać emigrację młodych Polaków do bardziej zamożnych państw.

Inwestycje zagranicznych firm często – choć nie zawsze – łączą się z transferem technologii nad Wisłę i oznaczają powstanie kolejnych miejsc pracy u rodzimych kooperantów. Przy ocenie atrakcyjności naszego kraju przez zagraniczne przedsiębiorstwa ważny jest także poziom korupcji w Polsce. Nikt nie lubi płacić łapówek przy okazji budowy i użytkowania zakładu produkcyjnego czy centrum dystrybucyjnego. Warto wspomnieć o rankingu tworzonym przez organizację Transparency International. Badają oni percepcję korupcji w danym kraju przez ludzi biznesu i analityków z całego świata, w tym ekspertów zamieszkałych w ocenianym kraju. Każdy kraj oceniany jest w skali od 100 (maksymalna przejrzystość) do 0 (najwyższy poziom korupcji). Ranking układany jest według liczby uzyskanych punktów, od największej do najmniejszej, a zatem najwyższa lokata w rankingu oznacza najniższy poziom korupcji. W rankingu tym ustawicznie pniemy się w górę. O ile w 2012 roku na 176 państw Polska zajęła 41 pozycję, to w badaniu z 2016 roku już 29! Wszystkie kraje słowiańskie oraz południowoeuropejskie uplasowały się na gorszych pozycjach od Polski. W badaniu tym wypadamy także lepiej niż część bogatych krajów azjatyckich, takich jak Tajwan, Malezja i Korea Południowa.

W Polsce łapówkę daje się, żeby coś szybciej załatwić lub uniknąć kary. Tak oczywiście być nie powinno, ale warto pamiętać, że w wielu krajach bez przekazania łapówki nie da się pójść na studia, nawet dysponując wiedzą większą niż wszyscy pozostali uczestnicy egzaminu razem wzięci. Bez przekazania łapówki Hindusi, Rosjanie i mieszkańcy wielu krajów afrykańskich nie zrealizują najmniejszej drobnostki w urzędzie. W krajach tych łapówka jest jak bardzo wysoki napiwek dla kelnera w restauracji, wychodząc z urzędu należy zostawić kopertę z banknotami, a jeśli ktoś tego nie zrobi, to już nigdy więcej niczego tam nie przeprowadzi. Oczywiście byłoby jeszcze lepiej, gdybyśmy dorównywali państwom skandynawskim, ale zajęcie pozycji wyższej od zamożniejszych Czech i Korei Płd. jest dużym pozytywem. Warto zwrócić uwagę na to, gdzie w rankingu znajduje się Rosja (119 miejsce) i Ukraina (130). Ikea skarży się, że w Rosji odcina jej się prąd w celu wymuszenia okupu. Rosji bliżej do państw subsaharyjskiej Afryki niż Europy. Jest to przykład porażki Władimira Putina, który nie zdołał tego zmienić przez niemal dwie dekady swoich rządów.

Progres w rankingach i ogólny wzrost gospodarczy to nie tylko dane statystyczne. To przede wszystkim poprawa jakości życia ludzi. Przysłowiowy Kowalski otrzymuje większe wynagrodzenie, a co za tym idzie więcej wydaje na konsumpcję własną i rodziny. Jakie branże mogą skorzystać najbardziej na wzroście zamożności Polaków? Spójrzmy na moment w przeszłość, aby lepiej zrozumieć przyszłe trendy. Przykładowo w 2015 i 2016 roku PKB naszego kraju wzrósł o odpowiednio 3,6 proc. i 2,8 proc., a w tym czasie rynek gastronomiczny o 4,6 proc. i 5,8 proc.! Polacy przeznaczają na wydatki w restauracjach 3,2 proc. swoich dochodów, tymczasem Niemcy aż 5 proc.. Im zamożniejsze społeczeństwo, tym większy odsetek pieniędzy służy zaspokajaniu bardziej wyrafinowanych potrzeb. Chodzi tu np. o produkty luksusowe, wydatki w kawiarniach, usługi kosmetyczne, wydatki na markową odzież, sprzęt sportowy i prywatną opiekę medyczną. Można zatem przypuszczać, że te obszary gospodarki będą nadal wzrastać w tempie znacznie wyższym niż polski PKB i to właśnie w nie warto inwestować.