Poniedziałkową deklaracją o zamiarze renegocjacji układu o wolnym handlu NAFTA (z Meksykiem i Kanadą) i wycofaniu USA z niemal sfinalizowanej Transpacyficznej Umowy o Wolnym Handlu (TPP) Trump "zasygnalizował wyraźne zerwanie z ostatnią ponadpartyjną amerykańską polityką handlową".
- Dopiero przekonamy się, co powstanie z tych szczególnych przejawów merkantylistycznych obsesji Trumpa - zauważa "FT", dodając, że sprowadzanie światowej gospodarki do "zero-jedynkowej wizji, postrzeganie deficytów handlowych jako dowodu na oszustwa partnera handlowego i uciekanie się do protekcjonizmu jest głęboko regresywne".
Gospodarczy dziennik zastrzega, że "nie jest jasne, co Donald Trump może osiągnąć na drodze swoich negocjacji". Przyznaje, że USA mogą wprowadzić pewne znaczące zmiany do NAFTA, "które, choć szkodliwe, nie doprowadzą do całkowitego załamania umowy". Wśród możliwych zmian "FT" wymienia zmianę obowiązujących w układzie tzw. zasad pochodzenia, aby utrudnić Kanadzie i Meksykowi korzystanie z zasobów, m.in. w Chinach, przy sprzedaży towarów w Stanach Zjednoczonych. Waszyngton może także zmodyfikować zasady zamówień publicznych na korzyść amerykańskich firm.
Jednak - jak zaznacza dziennik - Trumpowi "znacznie trudniej będzie podjąć tak radykalne kroki jak nałożenie 35-procentowych ceł na towary z Meksyku". Nawet gdyby USA całkowicie zerwały z układem NAFTA i wróciły do wiążącej kraje Światowej Organizacji Handlu (WTO) klauzuli największego uprzywilejowania, cła w takim przypadku są zasadniczo poniżej progu 35 proc.
"FT" zauważa, że "z tego punktu widzenia opcje Donalda Trumpa stają się coraz bardziej destrukcyjne - od nałożenia nadzwyczajnych ceł przez ignorowanie WTO, gdyby uznała takie działania za nielegalne, po całkowite wycofanie się z organizacji". "Doprowadziłoby to do załamania architektury globalnej polityki handlowej z minionych 70 lat" - przewiduje.