Wraca handel w galeriach (w reżimie sanitarnym), dzieci natomiast nie pójdą do szkoły aż do 18 stycznia. Do 27 grudnia zamknięte pozostaną lokale gastronomiczne, ośrodki kultury i kluby fitness. Rząd w sobotę przedstawił nowe zasady organizacji życia społecznego i gospodarki.
– Chociaż od kilku dni obserwujemy względną stabilizację zakażeń, to jednak wirus cały czas zbiera śmiertelne żniwo – mówił podczas konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. W sobotę resort zdrowia poinformował o 24 213 nowych zakażeniach, w niedzielę o kolejnych 18 467.
Szef rządu tłumaczył, że Polskę czeka „100 dni solidarności". Po tym okresie powinna być już dostępna szczepionka, która zmniejszy skalę zakażeń. Premier zaapelował też, żeby święta Bożego Narodzenia spędzić w kameralnym gronie i nie przemieszczać się między miastami.
Rząd zdecydował także o przedłużeniu nauki w trybie online do końca roku. Od razu po przerwie świątecznej w całej Polsce zaczną się ferie zimowe, które będą trwały do 17 stycznia. Wyciągi narciarskie będą zamknięte.
Lekarze sceptyczni
Medycy nie są przekonani co do zasadności decyzji o luzowaniu obostrzeń. – Jestem wobec tego krytyczny, bo może to potencjalnie doprowadzić do wzrostu zakażeń, a przecież sytuacja już jest bardzo poważna. Częściowy lockdown działa tylko częściowo. By przerwać łańcuch transmisji wirusa, potrzeba dwóch, trzech tygodni zamknięcia gospodarki i ograniczenia aktywności społecznej. Wiemy, że lockdown działa: dowodem na to jest 100-krotny spadek zapadalności na grypę w marcu w Polsce – mówi prof. Adam Antczak, pulmonolog i prorektor ds. klinicznych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Ekspert zwraca uwagę na wysokie koszty społeczne lockdownu, ale uważa, że priorytetem jest zdrowie i życie ludzi. – Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy – mówi lekarz. Pozytywnie natomiast ocenia decyzję o przedłużeniu zamknięcia szkół.