Na razie to jest dobrowolne zalecenie. Burmistrz Ada Colau zaapelowała, aby mieszkańcy Barcelony nie wychodzili z domu, chyba że w sprawach niecierpiących zwłoki. Rekomendacja dotyczy 4 milionów osób. Można się spodziewać, że to wstęp do powrotu po trzech miesiącach do nowego lockdownu.
Dwieście ognisk
W ciągu trzech tygodni liczba zakażeń Covid-19 w stolicy Katalonii i jednego z najczęściej odwiedzanych miast świata potroiła się. Powodem jest przede wszystkim niefrasobliwość ludzi, którzy po długim okresie izolacji chcą wrócić do tradycyjnego, hiszpańskiego modelu życia. W nocnych klubach, na plażach, w barach przestano więc przestrzegać zasad oddalenia społecznego, maseczki noszono okazjonalnie, wszyscy poszli w tan. Teraz może to mieć tragiczne skutki.
Równie groźna jest sytuacja w Lleidzie, 150-tys. mieście na zachód od Barcelony. W całej Katalonii władze zidentyfikowały przynajmniej 200 ognisk Covid-19. Nie lepiej jest w sąsiedniej Aragonii i jej stolicy Saragossie. Hiszpanom na myśl przychodzą najgorsze chwile z wiosny, kiedy w Madrycie i Barcelonie fala zarażonych wirusem chorych zalała szpitale, zmuszając lekarzy do decydowania, komu zostanie przyznany respirator, a kto musi zostać skazany na śmierć z braku wystarczającej liczby sprzętu do ratowania życia. W Hiszpanii zmarło do tej pory na Covid prawie 28,5 tys. osób.
Sytuacja w Hiszpanii jest na tyle poważna, że premier Francji Jean Castex przyznał, iż rozważa zamknięcie granicy z sąsiadem z południa. Ale i w jego kraju sytuacja jest niepokojąca. Olivier Véran, minister zdrowia, ostrzegł, że zidentyfikowano już od 400 do 500 „aktywnych ognisk" choroby. Władze wprowadziły obowiązek noszenia maseczek w miejscach publicznych. Mówi się o ogłoszeniu wkrótce nowych obostrzeń.
Zdaniem Vérana współczynnik „R", który określa tempo rozwoju pandemii, wzrósł już do 1,55, co oznacza, że 10 chorych średnio zaraża przeszło 15 kolejnych osób (w szczytowym okresie wskaźnik dochodził do 3). Liczba zakażeń znów może zacząć rosnąć lawinowo, chyba że zostanie zarządzona blokada życia społecznego. Na to jednak nie stać już gospodarki kraju, wystarczającej determinacji brakuje też politykom. To prowadzi do dramatycznego wyścigu z czasem, który na razie nie zapowiada się dobrze.