W którym momencie epidemii jesteśmy?
Krytycznym, bo mamy reprodukcję powyżej 1 i ciągle nowe zakażenia. Obecny wzrost w statystykach to efekt zakażeń sprzed 10-20 dni. Przed nami przynajmniej 2 tygodnie wzrostu. Z naszego modelu wynika, że pik zakażeń przypadnie na Wielkanoc, około 4-5 kwietnia. Spadki powinniśmy zaobserwować dopiero po tym okresie. Nie będziemy jednak wiedzieli jak wysoki był to szczyt, bo w Wielkanoc możliwości testowania będą zmniejszone. Docelowo tydzień po świętach powinniśmy zauważyć solidne odbicie. Ale to zależy od tego, czy Polacy będą zachowywać się równie ostrożnie jak przy wzrostach w drugiej fali.
Teraz chyba trudno na to liczyć?
Pod koniec września większość Polaków mówiła, że nie można zamknąć szkół. Miesiąc później opinia się zmieniła, bo wszyscy zobaczyli jak wygląda sytuacja. Zapewne również teraz, w miarę wzrostu zakażeń wirusem wśród bliskich i znajomych, wzrośnie skłonność do przestrzegania obostrzeń. Jeżeli ograniczymy kontakty, to powinniśmy być na etapie krzywej spadkowej w połowie kwietnia. Spadek będzie dłuższy, bo taka jest specyfika tych ograniczeń. Gdzieś do końca maja powinniśmy dojść do etapu zakażeń jakie mieliśmy na początku lutego.
Do końca maja jeszcze sporo czasu.