W najnowszym odcinku podcastu „Dr Internet i Pani Rozum” Karolina Kowalska rozmawia o groźbach anonimowych internautów wysyłanych do pracowników medycznych, którzy informują o Covid-19 i pandemii. I pyta karnistę dr. Witolda Zontka, dlaczego organy ścigania odmawiają wszczęcia postępowania w takich sprawach lub je umarzają.

– Skoro medycy zgłaszają groźby dekapitacji czy powieszenia na policję, twierdząc, że się boją, nie ma podstaw do umorzenia postępowania. Również sam fakt publikacji screena w mediach społecznościowych świadczy o strachu – uważa dr Zontek. I radzi medykom, by od umorzenia odwoływali się do sądu. – Przestępstwo gróźb karalnych nie jest szczególnie zagrożone w kodeksie karnym – sankcje to kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch, przy czym, jak wynika ze statystyk skazań prowadzonych przez Ministerstwo Sprawiedliwości, kary bezwzględnego pozbawienia wolności są rzadkością. Traktuje się to przestępstwo jako godzące w wolność osoby, jej komfort i spokój funkcjonowania – mówi dr Witold Zontek. Przypomina, że groźby karalne są ścigane na wniosek – dopóki adresat gróźb sam nie wystąpi o ich ściganie, policja czy prokuratura nie może wszcząć postępowania, nawet jeśli wie o takich groźbach.

Tak było m.in. z groźbą zawartą w komentarzu pod postem dr Matyldy Kłudkowskiej z Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych. „Wasz koniec jest bliski. Nie bój się o pominięcie. Twarze wszystkich zdrajców i bandytów jak Ty są zapamiętane i zapisane. Mam nadzieję, że niedługo zastosujemy rozwiązania planowo przewidziane dla nas. Pewnie się domyślasz, jakie to metody humanitarnej dekapitacji według FEMA. Tik-tok” – napisał anonimowy internauta, a Krajowa Izba Diagnostów Laboratoryjnych zgłosiła sprawę do prokuratury. Ta jednak odmówiła wszczęcia postępowania tłumacząc, że skoro dr Kłudkowska napisała o groźbie w mediach społecznościowych, to najwyraźniej się nie boi.