109 mld zł deficytu może wystarczyć na drugą falę

Ledwie Sejm skończył prace nad nowelizacją budżetu na 2020 rok, a już pojawiły się nowe wyzwania. Czwarty kwartał może być znacznie trudniejszy dla finansów państwa, niż wydawało się jeszcze kilka tygodni temu.

Aktualizacja: 08.10.2020 06:06 Publikacja: 07.10.2020 21:00

109 mld zł deficytu może wystarczyć na drugą falę

Foto: AFP

Choć wszystko zdawało się już w miarę ułożone, rosnąca fala zachorowań zmienia perspektywy dla gospodarki i finansów publicznych. – Dla gospodarki IV kwartał może być bardzo trudny, oczekuję, że PKB spadnie w porównaniu z III kwartałem, większe będą też problemy na rynku pracy – mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Na razie mało kto ma takie prognozy, większość ekonomistów wciąż oczekuje wzrostu kwartał do kwartału, ale to kwestia czasu, gdy te prognozy zaczną się zmieniać – uważa Jankowiak.

– Dla budżetu państwa oznacza to słabsze wpływy choćby z podatków – zauważa też Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP. – Druga fala pandemii niesie też dodatkowe koszty bezpośrednie w służbie zdrowia, wynikające choćby z większej liczby testów i większej liczby osób wymagających hospitalizacji – ocenia Dudek.

Czytaj także: Rząd więcej firmom zabierze, niż da poprzez ulgi

Jednocześnie, choć nikt nie dopuszcza możliwości ponownego lockdownu w całym kraju, to zdaniem ekonomistów potrzebne też będzie zwiększenie wydatków na wsparcie biznesu. – Trudno wyobrazić sobie, by było nas stać na wygenerowanie drugiego impulsu fiskalnego w podobnej skali jak wiosną. Finanse publiczne nie mogą sobie na to pozwolić – mówi Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Ale pewne elementy tarcz pomocowych, kierowanych selektywnie dla poszczególnych branż czy firm dotkniętych tzw. lokalnym lockdownem, pewnie trzeba będzie ponownie uruchomić – dodaje.

Może chodzić przykładowo o pomoc dla restauracji czy innych punktów usługowych, które będą zmuszone ograniczyć swoją działalność, czy wznowienie zasiłków opiekuńczych w razie zamknięcia przedszkoli czy szkół w jakimś mieście.

Pytanie, czy budżet państwa jest w stanie unieść te nowe koszty? Zdaniem ekonomistów mimo wszystko nie powinno być z tym problemu. W środę Sejm skończył prace nad projektem nowelizacji budżetu na 2020 r., a nowela zakłada, że deficyt w kasie państwa w tym roku może sięgnąć aż 109,3 mld zł. Według ekspertów deficyt jest na tyle duży, że może pomieścić nowe obciążenia.

Tym bardziej że jak wyliczał podczas sejmowej debaty Janusz Cichoń, poseł Koalicji Obywatelskiej, z ok. 73 mld zł nowych wydatków w nowelizacji, aż 57 mld zł nie ma nic wspólnego z pandemią. Ok. 39 mld zł z tej kwoty ma zostać przeznaczone na system ubezpieczeń społecznych, tak by zabezpieczyć wypłatę 13. i 14. emerytury w tym i przyszłym roku, a ok. 15 mld zł – na inwestycje w dziale transport (12 mld zł) oraz obronność (ok. 3 mld zł). Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by w razie czego przesunąć wydatki z jednej budżetowej pozycji na inną.

– Warto też pamiętać, że tarcze pomocowe tak naprawdę realizowane są w większości poza budżetem państwa przez BGK i Polski Fundusz Rozwoju. I że dotychczas te tarcze nie zostały w całości wykorzystane – zaznacza Benecki. BGK, w ramach finansowania funduszu przeciwdziałania Covid-19, wyemitował dotychczas obligacje o wartości ok. 87 mld zł, a plan finansowy tego funduszu to 120 mld zł. PFR z tarczy finansowej dla małych i średnich firm wypłacił ok. 60 mld zł, a pula dla tego typu przedsiębiorstw to 75 mld zł.

Jeśli chodzi o dochody budżetu, to w nowelizacji zaplanowano ich ubytek na ok. 36 mld zł (w porównaniu z pierwotną ustawą budżetową). – Wydaje się, że takie szacunki przygotowano z pewną ostrożnością i mimo drugiej fali pandemii straty nie będą większe – ocenia Dudek.

– Podobnie po stronie wydatków widać pewną przestrzeń do takich przesunięć, by pokryć koszty walki z pandemią. Tylko obawiam się, że rząd musiałby zrezygnować z obiecanych na przyszły rok takich transferów jak 13. czy 14. emerytury – ocenia Dudek.

– Obecnie rośnie ryzyko, że w 2020 r. deficyt w budżecie państwa rzeczywiście przekroczy 100 mld zł. Na szczęście ryzyko konieczności drugiej nowelizacji, z jeszcze większą dziurą, oceniam jako niskie – podsumowuje Rafał Benecki.

W środę w Sejmie odbyło się też pierwsze czytanie budżetu na 2021 r., z 82,3 mld zł deficytu. Teraz projektem zajmą się sejmowe komisje.

Choć wszystko zdawało się już w miarę ułożone, rosnąca fala zachorowań zmienia perspektywy dla gospodarki i finansów publicznych. – Dla gospodarki IV kwartał może być bardzo trudny, oczekuję, że PKB spadnie w porównaniu z III kwartałem, większe będą też problemy na rynku pracy – mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Na razie mało kto ma takie prognozy, większość ekonomistów wciąż oczekuje wzrostu kwartał do kwartału, ale to kwestia czasu, gdy te prognozy zaczną się zmieniać – uważa Jankowiak.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Budżet i podatki
Tusk: kwota wolna 60 tys. w tym roku nie jest możliwa, ale będzie faktem
Budżet i podatki
Szwedzka skarbówka ściągnie podatki ze szpiega. Z wypłat, które dostał od Rosji
Budżet i podatki
Wraca VAT na żywność. Co to oznacza dla portfeli polskich klientów?
Budżet i podatki
Wyższa stawka VAT, czyli konieczne łatanie budżetowej dziury
Budżet i podatki
Żywność od kwietnia zdrożeje o 3-5 proc. Koniec z zerową stawką VAT