Minister przedsiębiorczości Jadwiga Emilewicz zapowiedziała przed kilkoma dniami, że jej zdaniem limit trzydziestokrotności składek ZUS zostanie utrzymany. Problem jednak w tym, że jego likwidacja, która miała przynieść dodatkowe dochody sięgające 5 mld zł już została uwzględniona w przyszłorocznym budżecie.

Jerzy Kwieciński, minister finansów, inwestycji i rozwoju mówi więc wprost: jeżeli tego nie wprowadzimy, to w finansach państwa zrobi się dziura w wysokości przynajmniej 5 miliardów złotych, a to oznacza większy deficyt.

Rząd zapewne będzie musiał więc znowelizować przyszłoroczną ustawę budżetową i uwzględnić w niej deficyt, albo ściąć wydatki, bo nawet jeśli zniesienie limitu trafi do Parlamentu, to – jak zapowiada senator Marcin Bosacki – zostanie zablokowane w Senacie - informuje Business Insider Polska.

- Nie sądzę, aby koalicyjna większość w Senacie poparła likwidację trzydziestokrotności. Zresztą uważam, że PiS się z tego będzie musiał wycofać, bo to głupie i politycznie samobójcze - dodaje.

Poza tym istnieje jeszcze jedna przeszkoda – czas. Ustawa o zniesieniu trzydziestokrotności, jako zmiana niekorzystna dla podatników, powinna zostać uchwalona i podpisana przez prezydenta na miesiąc przed jej wprowadzeniem w życie, czyli do końca listopada.