Ustawę taką miałoby poprzeć nawet 20 parlamentarzystów Partii Konserwatywnej Borisa Johnsona - podaje Sky News. Tymczasem, jak czytamy, źródła w rządzie Johnsona twierdzą, że premier Wielkiej Brytanii traktuje głosowanie w tej sprawie jak głosowanie wotum zaufania dla jego gabinetu.
Przedstawiciel rządu, który rozmawiał z dziennikarzami twierdzi, że jeśli rząd Johnsona przegra głosowanie ws. ustawy, która ma zablokować twardy brexit, wówczas zdecyduje się na przedterminowe wybory, do których miałoby dojść w połowie października (Sky News podaje datę 14 października).
Gdyby Johnson i torysi wygrali wybory, wówczas mieliby wystarczająco dużo czasu na doprowadzenie do brexitu w obowiązującym obecnie terminie (do 31 października).
Premier podkreślał wcześniej, że nie chce przedterminowych wyborów i przekonywał w krótkiej odezwie do Brytyjczyków, że gdyby wykluczyć obecnie twardy brexit w rozmowach z UE, wówczas "podcięłoby to nogi" Wielkiej Brytanii w tych negocjacjach.
Hilary Benn z Partii Pracy, który stoi za ustawą mającą umożliwić kolejne opóźnienie brexitu, sugeruje, że można byłoby go opóźnić do 31 stycznia 2020 roku.