May: Odejdę czując dumę i rozczarowanie

Brytyjska premier Theresa May przyznała, że odejdzie z urzędu z mieszanymi uczuciami - dumy i rozczarowania - po tym jak nie udało się jej zrealizować głównej obietnicy wyprowadzenia kraju z UE i zasypania podziałów społecznych.

Aktualizacja: 12.07.2019 22:18 Publikacja: 12.07.2019 22:04

May: Odejdę czując dumę i rozczarowanie

Foto: AFP

May, która mierzyła się z kilkoma poważnymi kryzysami w związku z nieudanymi próbami znalezienia kompromisu ws. umowy brexitowej, który umożliwiałby przyjęcie jej przez Izbę Gmin, przyznała, iż nie doceniła sprzeciwu parlamentarzystów.

- Sądzę, że to będzie mieszanka dumy z tego, co udało się osiągnąć w tej pracy, ale także do pewnego stopnia rozczarowanie, ponieważ chciałam zrobić więcej - powiedziała brytyjska premier w rozmowie z BBC w kontekście swojego ustąpienia ze stanowiska szefa rządu.

- Były chwile, gdy myślałam, że chciałabym aby brexit został zrealizowany - żałuję, że nie udało się tego osiągnąć - stwierdziła.

May przyznała, że uruchamiając artykuł 50 Traktatu o UE i inicjując procedurę wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii zakładała, iż parlament zgodzi się na porozumienie ws. wyjścia (z UE).

- To, czego nie doceniłam to fakt, że są ludzie okopani na swoich pozycjach - przyznała.

- Poświęciłam swoje stanowiska, aby doprowadzić do przyjęcia umowy - stwierdziła.

Na pytanie, czy faworyt wyborów na nowego lidera torysów, Boris Johnson, rozumie powagę stanowiska premiera, May odparła, że jej zdaniem zarówno on, jak i Jeremy Hunt rozumieją odpowiedzialność wiążącą się z funkcją szefa rządu. Nie poparła jednak żadnego z dwóch kandydatów ubiegających się o fotel lidera torysów i nowego premiera. 

Partia Konserwatywna zapowiedziała, że 23 lipca poznamy nazwisko nowego lidera torysów a zarazem nowego premiera Wielkiej Brytanii, którego 160 tys. członków partii wybierze spośród dwójki: Boris Johnson (były szef MSZ, były mer Londynu) i Jeremy Hunt (obecny szef MSZ).

Dwójkę kandydatów na stanowisko szefa partii i premiera wyłonili w serii głosowań posłowie Partii Konserwatywnej. Ostatecznego wyboru dokonują jednak wszyscy członkowie partii. Faworytem wyborów jest Johnson.

Boris Johnson zapowiedział, że jako premier Wielkiej Brytanii na pewno doprowadzi do brexitu do 31 października. Johnson jest przekonany, że uda mu się wynegocjować nową umowę ws. brexitu z UE, ponieważ umowa wynegocjowana przez Theresę May jest "martwa".

Johnson zadeklarował też, że jest gotów przeprowadzić tzw. twardy brexit - czyli brexit bez umowy. Przeciwko takiemu rozwiązaniu przeciwna jest jednak część parlamentarzystów Partii Konserwatywnej. Niektórzy z nich deklarują, że gdyby rząd Johnsona zmierzał do twardego brexitu, zagłosowaliby za wotum nieufności dla własnego gabinetu, co oznaczałoby przedterminowe wybory do Izby Gmin.

Do zmiany premiera doszło po tym, jak w związku z impasem ws. brexitu, spowodowanym trzykrotnym odrzuceniem przez Izbę Gmin umowy wynegocjowanej z UE przez Theresę May, Bruksela musiała opóźnić datę wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii (pierwotnie miało do tego dojść 29 marca) - najpierw na 12 kwietnia/22 maja, a potem na 31 października.

W tzw. głosowaniach orientacyjnych przeprowadzonych w Izbie Gmin żadne z rozwiązań impasu, alternatywnych wobec umowy Theresy May, nie zdobyło większości. Najbliżej większości była propozycja wejścia przez Wielką Brytanię w unię celną z UE po brexicie.

Umowa wynegocjowana przez May była za każdym razem odrzucana m.in. głosami części posłów Partii Konserwatywnej i popierającej rząd Demokratycznej Partii Unionistycznej. Powodem sprzeciwu polityków partii rządzącej wobec umowy brexitowej wynegocjowanej przez szefową rządu jest zawarty w niej mechanizm tzw. backstopu, czyli tymczasowe pozostanie przez Wielką Brytanię w unii celnej z UE, aby uniknąć odtworzenia regularnej granicy celnej między Irlandią a Irlandią Północną, co stałoby w sprzeczności z postanowieniami tzw. porozumienia wielkopiątkowego z 1998 roku, które zakończyło konflikt w Irlandii Północnej.

W związku z drugim przełożeniem daty brexitu na Wyspach musiały odbyć się wybory do PE, które wygrała Partia Brexitu Nigela Farage'a, a torysi ponieśli w nich największą porażkę w wyborach powszechnych w swojej historii.

May podała się do dymisji 7 czerwca. Premierem Wielkiej Brytanii była od 2016 roku, od czasu referendum, w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem z UE, po którym do dymisji podał się David Cameron.

Brytyjczycy podjęli decyzję o wyjściu z UE w referendum z 23 czerwca 2016 roku. Za wyjściem z Unii głosowało 51,89 proc. respondentów, przeciw - 48,11 proc. Zwolennicy pozostania w UE stanowili większość spośród głosujących w Szkocji (62 proc.) oraz Irlandii Północnej (56 proc.), a także na Gibraltarze (95,9 proc.).

May, która mierzyła się z kilkoma poważnymi kryzysami w związku z nieudanymi próbami znalezienia kompromisu ws. umowy brexitowej, który umożliwiałby przyjęcie jej przez Izbę Gmin, przyznała, iż nie doceniła sprzeciwu parlamentarzystów.

- Sądzę, że to będzie mieszanka dumy z tego, co udało się osiągnąć w tej pracy, ale także do pewnego stopnia rozczarowanie, ponieważ chciałam zrobić więcej - powiedziała brytyjska premier w rozmowie z BBC w kontekście swojego ustąpienia ze stanowiska szefa rządu.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788