Bankowe punkty wystawowe, coś na wzór Apple Store, zamiast standardowych oddziałów. Samouczące się chatboty i voiceboty pomagające sprawdzić stan konta, zlecić przelew czy skorzystać z doradztwa inwestycyjnego. Logowanie się do serwisu bankowego odciskiem palca, przez FaceID czy skanowanie siatkówki oka. Wykorzystanie blockchainu w płatnościach międzynarodowych. To wszystko już się dzieje (albo pojawi się w bliskiej przyszłości), choć pewnie dla niektórych z nas jest wciąż czymś niezwykłym. Ale na pewno nie dla młodych ludzi, urodzonych ze smatfonem w ręku. Ich z pewnością nie przeraża perspektywa, że niedługo, jeśli będą chcieli porozmawiać z doradcą, będą musieli przenieść się do wirtualnego oddziału, korzystając z technologii VR. A plastikowa karta jest dla nich zdecydowanie passé, bo przecież łatwiej płacić telefonem czy inteligentnym zegarkiem. Pewnie zaakceptują też mikrochipy wszczepione pod skórę, pamiętające kody dostępu do usług finansowych.

Ale eksperci podkreślają, że wcale nie na tym polega rewolucja technologiczna w bankowości. Innowacyjne apki, nowe narzędzia, nowatorskie rozwiązania... To wszystko jest fajne i przydatne. Jednak tak naprawdę bankom zależy na całkowitej zmianie relacji z klientami.

Banki dysponują wielkimi bazami danych o klientach i zamierzają to wykorzystać do tworzenia nowych produktów, bardziej spersonalizowanych i lepiej dopasowanych do potrzeb odbiorców. Chcą świadczyć usługi w sposób niezauważalny dla klientów. Będą one aktywowane tylko wtedy, kiedy akurat mogą okazać się przydatne dla danej osoby. Wyjeżdżamy za granicę – w drodze na lotnisko dostajemy ofertę zakupu polisy turystycznej czy wymiany waluty według korzystnego kursu. Idziemy na zakupy – aplikacja bankowa podpowiada, w jakim sklepie dostaniemy rabaty. Wszystko to ma się odbywać bez naszego udziału, niejako w tle. Nie będziemy do końca świadomi, że korzystamy z usługi bankowej. Już teraz zamawiając przejazd Uberem, widzimy, ile to kosztuje, i na tym kończy się nasz kontakt z transakcją finansową. Płatność odbywa się automatycznie. Amazon tworzy w USA supermarkety, w których wystarczy wziąć towary z półki; aplikacja podliczy i pobierze należność.

Wygląda to fascynująco. Można mieć co prawda wątpliwość, czy takie śledzenie zachowań i przyzwyczajeń ludzi, ciągłe podpowiadanie im kolejnych kroków, ułatwianie wydawania pieniędzy zawsze będzie dla nich korzystne. Jednak zmian wynikających z zastosowania nowych technologii nie da się uniknąć.