Tak wynika z raportu Euler Hermes. Liczba niewypłacalności polskich firm opublikowanych w oficjalnych źródłach była w trzecim kwartale na rekordowym poziomie – 369 firm. Lipiec, sierpień i wrzesień to miesiące z trzema najwyższymi dotychczas liczbami niewypłacalności. W ciągu 3 kwartałów 2020 opublikowano informacje o 849 niewypłacalnościach, czyli o 12 proc. więcej niż przed rokiem i najwięcej w obecnej dekadzie.

Trzeci kwartał 2020 roku to bez wątpienia najgorszy kwartał w historii w kontekście niewypłacalności polskich firm (odpowiednio 131 niewypłacalności opublikowanych w oficjalnych źródłach w lipcu, 111 w sierpniu i 127 we wrześniu). Mówimy o wszystkich przypadkach niewypłacalności, czyli tak upadłościach jak i postępowaniach restrukturyzacyjnych, gdyż dla dostawców oznaczają one taki sam efekt – brak rozliczenia ich należności.

- Wzrost liczby niewypłacalności w czasie całego kwartału świadczy o tym, że nie było to tylko odreagowanie m.in. wstrzymania pracy sądów w II kwartale i zawieszenia obowiązku zgłaszania niewypłacalności. Wzrostowi liczby niewypłacalności nie zapobiegła także hojna pomoc publiczna – można tylko domniemywać jaką mielibyśmy kondycję firm, a więc i liczbę ich niewypłacalności bez niej – mówi Tomasz Starus, członek Zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka.

- Jednak skala wstrząsu popytowego jak i spadku rentowności obrotu, na rynku krajowym jak i eksportowym była zbyt duża, aby ją w ten prosty sposób zrekompensować. Co ważne – była i jest zbyt duża, gdyż odrodzenie popytu nie jest trwałe, zaliczyło już trend spadkowy jeszcze przed październikowym nawrotem epidemii i związanych z tym obostrzeń rzutujących bezpośrednio na usługi i handel - dodaje.