Z powodu broni palnej codziennie ginie w Stanach Zjednoczonych 100 osób, w tym pięcioro dzieci w wieku szkolnym – informuje raport Demokratów, przedstawiony w Kongresie. Pisze o nim amerykański Newsweek , który alarmuje o ogromnych kosztach powszechnie dostępnej broni palnej.
Tym razem analitycy zajęli się nie liczbą przestępstw czy ofiar, ale – gospodarczymi skutkami niepokojąco wysokiej liczby przestępstw, wypadków i samobójstw związanych z udziałem broni palnej. Gdy opadnie pył po ataku, pozostają koszty, które można wyliczyć. Raport oblicza, że przemoc związana z bronią usuwa 229 miliardów dolarów z potencjalnej działalności gospodarczej, co stanowi 1,4 procent rocznego PKB. – Ekonomiczny koszt przemocy związanej z bronią jest obliczana na podstawie utraconych zarobków, oraz wydatków na leczenie, kosztów pracodawcy ofiary, kosztu działania policji i wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych. Do tego dochodzą jeszcze pośrednie, chętnie pomijane przez zwolenników broni koszty, jak obniżona jakość życia członków rodziny z powodu bólu i cierpienia. Zabójstwa z bronią są również związane z utratą miejsc pracy, zamkniętymi firmami i niższą wartością domów w lokalnych gospodarkach. - Wszystkie te wskaźniki mają bezpośredni lub pośredni wpływ na produktywność ekonomiczną państwa – piszą autorzy.
Protest za ograniczeniem do dostępu do broni
Jak przykład podają Alabamę, drugi stan pod względem największego odsetka wypadków wśród młodzieży, po Alasce. Roczny koszt przemocy związanej z bronią palną w Alabamie wynosi 4,9 mld dol., czyli 2,2 proc. lokalnego PKG. Co 9 godzin z broni palnej ginie jeden mieszkaniec Alabamy. Daje to 961 ofiar rocznie. W Arizonie koszty wynoszą 5,4 mld dolarów, rocznie ginie ponad 1000 osób.
W raporcie odbija się też efekt lobbingu producentów broni. Autorzy piszą, że obliczenie kosztów było trudne, ponieważ przed 20 laty Kongres zablokował federalne finansowanie badań nad tą tematyką, a tak długi przestój w finansowaniu miał hamujący efekt na prywatne prowadzenie badań.