Zakupy związane z początkiem roku szkolnego to w letnich, słabszych pod względem sprzedaży, miesiącach dla handlu szansa na skok obrotów. Zwłaszcza w tym roku, kiedy to ruszył rządowy program „Dobry start" ze specjalnym dodatkiem 300 zł na ucznia. W sumie tylko z tego tytułu na rynek trafiło niemal 1,5 mld zł, ale niekoniecznie musi to oznaczać skok szkolnych wydatków, co pokazują badania porównywarki Ceneo, udostępnione „Rzeczpospolitej".
Kiedy na zakupy?
Jeszcze kilka lat temu wydatki na szkolne wyprawki szacowane były nawet na 3,5 mld zł, same podręczniki kosztowały ok. 1 mld zł rocznie. Teraz szybko się to zmienia, bowiem okazuje się, że już niemal 50 proc. rodziców nic nie wydaje na podręczniki, ponieważ dzieci dostają je bezpłatnie w szkole. Jak wynika również z badania, konsumenci starają się też nie szastać pieniędzmi na pozostałe wydatki związane z początkiem nauki, co trzeci chce wydać 200–300 zł, podobna grupa nawet mniej. Mimo to dla sprzedawców artykułów szkolnych to najgorętszy okres w roku.
Szkolne wydatki to wciąż spore kwoty
Jak wynika z danych Ceneo.pl, już w lipcu zainteresowanie artykułami szkolnymi w sklepach internetowych wzrosło o 13 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Pierwsze tygodnie sierpnia to już wzrost o ponad 20 proc. – Z pewnością na te wyniki wpływ ma nie tylko rosnąca popularność zakupów internetowych, ale również fakt, że już w połowie lipca rząd wypłacił pierwsze świadczenia z programu „Dobry start" – mówi Tomasz Jankowski, rzecznik Ceneo.
Co piąty badany kompletuje szkolne zakupy pod koniec sierpnia, ale co trzeci na przełomie lipca i sierpnia, kiedy sklepy zaczynają wprowadzać taką ofertę. Niewiele osób deklaruje zostawienie tych zakupów na wrzesień, jednak dotychczasowe doświadczenia handlowców pokazują, że to tylko deklaracja.