Niepokój przed pogłębieniem konfliktu handlowego między Chinami i USA wciąż daje o sobie znać na światowych rynkach. Chiński indeks giełdowy Shanghai Composite kontynuował w środę przecenę, zamykając się 1,3 proc. na minusie. Wszedł on już nieco głębiej na terytorium bessy i zbliża się do dołków z początku 2016 r. Tracił podczas środowej sesji, choć prezydent USA Donald Trump nieco złagodził retorykę w sprawie handlu. Zaprzeczył, by jego administracja szykowała specjalne ograniczenia na chińskie inwestycje. Zasygnalizował, że ochrona przed kradzieżą amerykańskiej technologii przez podmioty z Chin i innych może być realizowana za pomocą obecnie istniejących przepisów. W samych Chinach odzywają się zaś, jak donosi agencja Bloomberga, głosy mówiące, że ChRL nie jest przygotowana na konfrontację z USA.
Rachunek sił
W Chinach panuje co prawda cenzura, ale do internetu przeciekają teksty znanych ekonomistów i oficjeli przestrzegające przed pogłębianiem konfliktu z USA. Są one również omawiane w rządowych gabinetach. Niektórzy chińscy eksperci otwarcie przyznają, że ich kraj jest obecnie zbyt słaby, by wygrać konfrontację z USA.
„Czy Chiny zrealizowały już zadanie polegające na staniu się bogatym? (...) Czy możemy zacząć bezpośrednio konkurować z USA i innymi krajami Zachodu? Chiny powinny przemyśleć swoją ogólną sytuację strategiczną" – pisze Yu Zhi, ekonomista z Szanghajskiego Uniwersytetu Ekonomii i Finansów.
– Jeśli popełnimy błąd i dojdzie do zaostrzenia wojny handlowej, to może ona się przekształcić w wojnę finansową, gospodarczą, surowcową i geopolityczną. USA wykorzystają swój hegemoniczny system ustanowiony po drugiej wojnie światowej, by powstrzymać wzrost Chin – ostrzega Ren Zeping, główny ekonomista w holdingu China Evergrande Group.