„Gazeta Wyborcza" twierdzi, że kontrolowany przez państwo Bank Pekao miał się zgodzić na udzielenie kredytu do 300 mln euro (1,3 mld zł) na budowę dwóch wież przez spółkę Srebrna powiązaną z PiS. Pekao odpowiada, że nie kredytuje żadnej z wymienionych przez „GW" spółek (patrz tekst poniżej). W ocenie tego projektu kluczowe jest jednak, czy inne banki, niezależne od państwa, chętnie udzieliłyby takiego kredytu.
Inwestor mający ziemię, pomysł i pozwolenie na budowę najpierw zwykle liczy, ile będzie kosztować budowa i jaka będzie wartość nieruchomości na podstawie oczekiwanych cen najmu. Ustala, ile pieniędzy wyłoży on sam, a ile banki.
– Obecnie są one skłonne sfinansować do 70 proc. kosztów budowy – mówi nam bankowiec finansujący nieruchomości komercyjne. – Wkład własny inwestora jest kluczowy, bo to pierwsze pieniądze potrzebne do rozpoczęcia budowy. Bank uruchamia finansowanie później. Im więcej inwestor sam wyłoży, tym bezpieczniej dla banku. Najgorsze byłoby uruchomienie finansowania i wstrzymanie budowy z powodu problemów dewelopera – dodaje nasz rozmówca.
Im deweloper bardziej renomowany, doświadczony i im wyższy jego kapitał, tym chętniej banki finansują inwestycję. Dlatego ekspertów zastanawia, jakie szanse na kredyt miałaby Srebrna – bez doświadczenia i dużej zdolności finansowej.
– Bank nie powinien pożyczać pieniędzy, dopóki deweloper nie podpisze umów na 25–40, a czasem nawet 50 proc. powierzchni. To zapewnia, że budynek nie będzie stał pusty, a podpisane umowy najmu pokryją koszt odsetek spłacanego kredytu – mówi bankowiec. Podkreśla, że start finansowania musi być uzależniony od zaawansowania projektu. – Jeśli nie ma zagwarantowanego najmu, a bank już udziela finansowania i budowa od początku bazuje na pożyczkach, oznacza to większe ryzyko dla banku – zaznacza.