Podczas pandemii w najlepsze kwitnie biznes z maskami ochronnymi. Od stycznia do końca ich sprzedaż i ceny gwałtownie wzrosły - jak wynika z danych agencji badań rynku Nielsen. Cena za maskę ochronną wzrosła w sprzedaży hurtowej średnio o około 509 procent. Również sklepy spożywcze i drogeryjne odnotowały silny wzrost sprzedaży o prawie 800 procent w porównaniu z tym samym okresem roku poprzedniego. – Maski ochronne stały się z produktu niszowego nowym produktem codziennego użytku – powiedziała Bettina Arleth, specjalistka ds. handlu w agencji Nielsen. Do czasu pandemii maski ochronne używane były głównie przez rzemieślników lub w medycynie.

Zamówione, ale niedostarczone

Chociaż rząd federalny zakupił dwa miliardy masek ochronnych, tylko około 600 milionów z nich trafiło do Niemiec, poinformował dziennik „Die Welt” powołując się na dane Niemieckiego Ministerstwa Zdrowia. Przy tym część z tych 600 milionów masek nie została jeszcze dostarczona odbiorcom, tj. krajom związkowym oraz lekarzom i dentystom zrzeszonym w ustawowych kasach chorych. Większa część jest nadal poddawana kontroli jakości w magazynach rządowych. Do jesieni trzeba jeszcze dostarczyć około 1,5 mld masek, głównie z Chin.

Pod koniec maja Ministerstwo Zdrowia Niemiec ogłosiło, że lekarze oraz kraje związkowe otrzymały dotąd około 400 mln masek. Informowano wówczas, że od początku marca rząd federalny zamówił ponad 500 mln masek. Prawie 130 mln poddane zostało jednak kontroli jakości. Okazało się, że koło 20 procent, czyli jedna piąta dostarczonego towaru, jest wadliwa, dlatego wprowadzony został „ostrożny, trzystopniowy proces zapewnienia jakości”.

Jak zapewniło dalej ministerstwo zdrowia, jeśli chodzi o zaopatrzenie w maski, obecnie nie ma „wąskich gardeł” i w Niemczech jest „ich wystarczająco dużo".