Rosyjski miliarder opowiedział gazecie The Hill o swoich kontaktach z FBI (Federalne Biuro Śledcze). W wywiadzie pod tytułem „Russian oligarch's story could spell trouble for Team Mueller” (Opowieść rosyjskiego oligarchy może oznaczać kłopoty dla Zespołu Muellera), Deripaska poinformował, że w latach 2009-2011 wydał 20 mln dol. na operację uwolnienia byłego agenta FBI Roberta Levinsona, który od 2007 r. przebywał w niewoli irańskiej.
Rosjanin twierdzi, że zapłacił za uwolnienie agenta na prośbę FBI, którym wtedy kierował Robert Mueller, który potem został specjalnym prokuratorem w sprawie rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie w USA.
Jednak jak dodał Deripaska umowa o uwolnieniu Roberta Levinsona została zerwana po interwencji Departamentu Stanu, którym kierowała Hillary Clinton. Według Deripaski, Stany Zjednoczone „nie chciały mieć wobec niego długów”. Według biznesmena, schwytany były oficer FBI w końcu umarł. Oleg Deripaska dodał, że wciąż próbuje zrozumieć, dlaczego nie udało się doprowadzić do jego uwolnienia.
W 2015 r. Amerykanie mieli podjąć próbę zwerbowania Deripaski. Biznesmen twierdzi, że stało się to pod przykrywką rozmów o wizie dla niego. „W rzeczywistości oni (Amerykanie - red.) w ogóle nie mówili o sprawach wizowych. Pytali: Macie coś? Podajcie nazwiska, sprawy, cokolwiek”.
Przypomnijmy, że w 2018 r. należące do Deripaski koncern aluminiowy Rusal i spółka En+ i Ewrosibnegergo zostały wpisane na czarną listę firm objętych sankcjami Białego Domu. Spowodowało to gwałtowny spadek wartości firm o blisko połowę (później część strat została odrobiona). W styczniu 2019 r. Amerykanie zdjęli ograniczenia pod warunkiem, że sam Deripaska zrezygnuje z kontroli nad firmami. Miliarder sprzedał część akcji.