Jeden z największych producentów papierosów i wyrobów tytoniowych na świecie, amerykański koncern Philip Morris, mocno naraził się organizacjom prozdrowotnym w Wielkiej Brytanii. Wszystko przez reklamę pod tytułem Hold My Light, która pojawiła się w poniedziałek na czterech stronach brytyjskiego dziennika Daily Mirror. Koncern wypuścił także do niej spot, który jak się może wydawać ma zachęcić do porzucenia tradycyjnych papierosów. Występuje w nim bowiem młoda kobieta, która oddaje zapalniczkę grupce znajomych, wspierających ją w rzuceniu palenia.
Jednak zdaniem brytyjskiej organizacji Cancer Research UK, gigant próbował tym samym zareklamować po prostu swój inny produkt, jakim jest podgrzewany tytoń (ang. heat-not-burn tobacco, HNB). To nowa technologia, mająca służyć jako substytut dla tradycyjnych i elektronicznych papierosów. Polega ona na tym, że tytoń wraz z innymi substancjami zostaje podgrzewany, a nie spalany w specjalnym pojemniku, a palacz wdycha uwalniany z niego dym. I choć rozwiązanie to ma być nieco zdrowsze od tradycyjnych papierosów, ponieważ nikotyna wydziela się z HNB stopniowo, to wciąż trafia ona do płuc palacza, psując jego zdrowie.
Czytaj także: British American Tobacco wprowadza na rynek glo
Tak więc przestrzeganie konsumentów przed negatywnymi skutkami palenia papierosów, przy jednoczesnym zachęcaniu ich do wdychania podgrzewanego tytoniu, może wydać się mocno nie na miejscu. Zdaniem Cancer Research UK, jest to „szokująca hipokryzja”, ponieważ palenie tytoniu wciąż jest główną przyczyną zachorowań na raka, a jest on składnikiem także e-papierosów i HNB. Organizacja przypomniała również, że firma wciąż reklamuje palenie tradycyjnych papierosów poza Wielką Brytanią, więc jej „prospołeczna” kampania zdaje się mieć jedynie wymiar lokalny i być podyktowana własnymi interesami.
- Najlepszym sposobem, w jaki Philip Morris może pomóc ludziom w rzuceniu palenia, jest przestanie produkowania papierosów - stwierdził George Butterworth, dyrektor ds. polityki w Cancer Research UK, cytowany przez BBC.