Organizacja producentów CAAM podała, że sprzedano 2,39 mln pojazdów w warunkach zwolnienia tempa gospodarczego na skutek wojny handlowej ze Stanami i walki władz ze skażeniem środowiska. Wrześniowy spadek był największy od stycznia 2012, gdy wyniósł -26,4 proc., ale w tamtym miesiącu wypadł chiński nowy rok, który zwykle oznacza zastój w handlu samochodami.
Po 9 miesiącach chiński rynek notuje jeszcze wzrost o 1,5 proc. do 20,49 mln sztuk. Na trzy miesiące przed końcem roku zakładany wzrost o 3 proc. w 2018 r. jest już nie do osiągnięcia — uprzedziła CAAM, zwłaszcza że spadek sprzedaży wydaje się przyspieszać, po 4 proc. w lipcu i 3,8 w sierpniu. W 2017 r. nastąpił wzrost sprzedaży o 3 proc., ale był znacznie mniejszy od 13,7 proc. rok wcześniej.
Czytaj także: BMW traci krocie na wojnie handlowej. Szuka ratunku w Chinach
Analitycy przewidują, że może dojść do pierwszego zmniejszenia sprzedaży od początku lat 90. Tendencja zniżkowa potwierdza trudną sytuację zagranicznych producentów, którzy coraz bardziej liczą na Chiny jako kraj gwarantujący im wzrost. Wynika także z wojny handlowej, bo samochody najbardziej odczuły wzrost stawek celnych.
W tej sytuacji chińscy sprzedawcy starają się przekonać rząd do udzielenia im wsparcia mającego pobudzić wzrost sprzedaży. Zdaniem szefa firmy doradczej Automotive Foresight, Yale Zhanga, jeśli sprzedaż istotnie zmaleje w tym toku, będzie to krytyczny moment dla sektora motoryzacji. — To bardzo niepokojące, wywołuje nawet panikę u niektórych producentów i dostawców, bo rynek rósł non-stop co roku od ponad 20 lat, a te firmy snuły plany oparte na wzroście. Teraz nie wiedzą, co robić i jak przetrwać — stwierdził.