Komisja Europejska podkreśliła nadrzędność prawa i decyzji unijnego wymiaru sprawiedliwości nad systemami prawnymi poszczególnych krajów. — Potwierdzamy nadrzędność prawa Unii Europejskiej. Decyzje TSUE obowiązują wszystkie krajowe systemy oprawne. Zawsze przestrzegaliśmy i w pełni popieramy niezależność EBC w realizowaniu polityki pieniężnej — powiedział na konferencji prasowej w Brukseli komisarz ds. gospodarczo-walutowych, Paolo Gentiloni.
Niezależność EBC jest fundamentem instytucji Unii Europejskiej i żaden krajowy sąd konstytucyjny nie może decydować, co wolno mu zrobić, a czego nie — oświadczył premier Włoch, Giuseppe Conte w wywiadzie dla dziennika „Il Fatto Italiano". — Do żadnego sądu konstytucyjnego nie należy decydowanie, co EBC może albo nie może zrobić. Jego niezależność jest sednem traktatów europejskich, które są uznane również przez Niemcy. Uważam za niestosowne, by krajowy sąd, nawet konstytucyjny, domagał się od EBC uzasadnienia swych zakupów. Nie może wtrącać się w jego inicjatywy — cytuje Reuter.
Decyzja niemieckiego sądu może bardzo skomplikować rolę superbanku z Frankfurtu — stwierdziła w nocie Florence Pisani, dyrektorka działu badań ekonomicznych w Candriam, europejskiej firmie zarządzania aktywami z siedzibą w Luksemburgu. Jeśli EBC nie przekona sądu do programu skupu obligacji Public Sector Purchase Programme PSPP, to powstaną problemy z programem (PEPP) pilnego kupowania obligacji z powodu pandemii. „Nawet jeśli EBC przekona (co możliwe, bo ma armię dobrych prawników), to może mieć ograniczoną swobodę manewru, trudniej mu będzie uzasadniać wielkość programu PEPP i jego skład, także zwiększenie go. To mocno osłabi jednolitą walutę". Jeśli niemiecki sąd może powiedzieć, że TSUE przekroczył swe uprawnienia, to czemu inni nie mogą zrobić tego samego — dodała i podała przykład Polski i Węgier. — Krótko mówiąc, to zła wiadomość dla Europy — oceniła.
Według ekonomisty i dyrektora think-tanku Breugel, Guntrama Wolffa, niemiecki sąd wypowiedział wojnę TSUE. Profesor prawa na Uniwersytecie w Biefeled, Franz Mayer powiedział, że „jest to starcie prawnych ego, kto jest ostatecznym arbitrem, kto ma ostatnie słowo. Niemiecki sąd mówi, że to my". Według Mayera, władze w Polsce mogą użyć tego werdyktu od uzasadnienia własnego odrzucenia unijnego prawa słowami: — Popatrzcie, nawet Niemcy to robią, nie musimy słuchać europejskich twierdzeń o nadrzędności prawa Unii — pisze Reuter.