Nowości w kosmetykach to nie tylko nowe substancje powstające w laboratoriach. Coraz większym wyzwaniem dla firm z branży są oczekiwania konsumentów, którzy szukają produktów choćby bez składników pochodzenia zwierzęcego czy nadmiernej ilości konserwantów. Trend ten idzie coraz dalej, na cenzurowanym jest choćby naturalny olej palmowy, piętnowany nie tyle za skład chemiczny, ile za sposób produkcji i koszty środowiskowe.

Do tego firmy stają przed kolejnymi wyzwaniami choćby w zakresie dystrybucji produktów i coraz silniejszą konkurencją. Wciąż powstają nowe firmy, często koncentrujące się na wąskich niszach, a także globalne grupy skupiające wiele marek, dzięki czemu są obecne w wielu segmentach rynku. Patrząc na rynek kosmetyczny, można mówić wręcz o klęsce urodzaju, ponieważ prawdopodobnie nigdy wcześniej oferta takich produktów nie była tak szeroka i jeszcze systematycznie się powiększa.

Producenci muszą zatem obserwować zmiany na wielu frontach. Z jednej strony postęp naukowy i odkrycia nowych składników czy substancji czynnych idą w szybkim tempie. Z drugiej strony kto wie, czy nie mniej ważne jest obserwowanie rynkowych trendów, ponieważ bardzo często i szybko przekładają się one na zachowania zakupowe. Olej palmowy stał się wrogiem publicznym dość nieoczekiwanie dla wielu nabywców i znika z produktów. Tak jak wcześniej można było zauważyć nagły zwrot w zakresie choćby parabenów.

Rynek kosmetyczny uchodzi za stabilny, konsumenci są do marek i produktów zazwyczaj mocno przywiązani. Jednak nie muszą nawet odczuć zmiany składu czy nieco wyższej ceny, a do zmiany kupowanego produktu może wystarczyć kryzys wizerunkowy związany np. z metodami produkcji czy testowaniem produktów na zwierzętach.

Technologie ułatwiają opracowywanie nowych produktów, aby były one efektywniejsze i mogły wchodzić na rynek szybciej. Pomagają też klientom wybierać je i komponować w oparciu o zupełnie nowe urządzenia, np. specjalne lustra, które pokazują, jak dany produkt będzie wyglądał na skórze. Z drugiej strony, dzięki nim informacje rozchodzą się teraz tak szybko, że w sytuacjach kryzysowych marka ma niesłychanie mało czasu na reakcję. W tak dynamicznej rzeczywistości trzeba mieć po prostu oczy dookoła głowy.