Gdyby wycenę procedur podnieść choćby o 10 czy 15 proc., to już stałyby się bardziej rentowne dla szpitali i oddziałów kardiologicznych, które mogłyby przestać się zadłużać. Jeśli wyceny nie zostaną podniesione, to część ośrodków kardiologicznych, zwłaszcza prywatnych, zostanie zamkniętych, bo staną się nierentowne.
To już się dzieje i może doprowadzić do sytuacji, że sieć klinik, dzięki której pacjent z zawałem może otrzymać szybką pomoc, stanie się zbyt rzadka. Chory dotrze do specjalisty później i nawet jeśli uda się go uratować, zabieg angioplastyki nie będzie tak skuteczny. Nie uratuje się mięśnia sercowego w takim stopniu, jak w przypadku zabiegu wykonanego szybko. Pacjent będzie mieć później objawy niewydolności serca. Z powodu choroby przewlekłej przejdzie na rentę, co stanie się dodatkowym kosztem dla państwa.
Choroby układu krążenia są problemem w wymiarze gospodarczym – dramatycznie zwiększają w społeczeństwie odsetek inwalidztwa, nie mówiąc już o umieralności. Z powodu inwalidztwa stosunkowo młodzi ludzie nie wracają na rynek pracy i trzeba wypłacać im świadczenia rentowe.
Jeśli kliniki będą zamykane, wzrosną koszty nie tylko dla systemu ochrony zdrowia, ale również dla systemu ubezpieczeń społecznych. Przyjęcie w ustawie sejmowej dofinansowania kardiologii z budżetu państwa dodatkową kwotą 5,5 mld zł w pierwszym roku obowiązywania ustawy, będzie potężnym zastrzykiem, który może coś zmienić. Środki będą wypłacane w zwiększających się transzach co roku, od 2019 r. do 2024 r., co pozwoli dojść do globalnych wydatków na ochronę zdrowia w Polsce rzędu 6 proc. PKB.
Środowisko kardiologów nieraz apelowało, by w ramach sieci szpitali stworzyć podsieć medycyny sercowo-naczyniowej, podobnie jak w przypadku onkologii czy pulmonologii. Obejmowałaby ona leczeniem wszystkich pacjentów: z chorobą wieńcową (w tym z zawałem), udarem mózgu, schorzeniami naczyń obwodowych. To najbardziej logiczne i efektywne rozwiązanie, bo wszystkie te choroby dotyczą patologii naczyń tętniczych w różnych łożyskach. W ramach podsieci wykonywano by procedury z kardiologii, kardiochirurgii naczyniowej i neurologii. Pacjent z chorobą wieńcową byłby leczony w sposób skoordynowany i optymalny.