Rak pęcherza moczowego jest diagnozowany u ok. 6 – 6,5 tys. Polaków rocznie. W zaawansowanej postaci zwykle wymaga on wycięcia całego pęcherza, co oznacza radykalne pogorszenie jakości życia chorych. Lekarze znają metodę pozwalającą na skuteczne usuwanie zmian już w momencie diagnozy, jednak z powodu obowiązującego prawa – i zbyt niskiej wyceny – nie mogą z niej korzystać. Przed dwoma miesiącami urolodzy złożyli wniosek w tej sprawie, jednak dotąd nie otrzymali odpowiedzi.
Problem wynika z faktu, że rak pęcherza moczowego daje nieoczywiste objawy, przypominające zakażenie lub kamicę. W związku z tym jest rozpoznawany zbyt późno. W Polsce śmiertelność z powodu tego typu nowotworu wynosi aż 50 proc. Pacjenci po operacji usunięcia pęcherza są skazani na korzystanie z zewnętrznych worków przyklejanych do brzucha. Możliwe jest jednak wczesne wykrycie zmian chorobowych i szybka operacja punktowa, przez cewnik.
Stosuje się do tego preparat o nazwie Hexvix znaczący komórki nowotworu. Są podczas cystoskopii widoczne w świetle niebieskim. Specjalista nie tylko mógłby zobaczyć i ocenić nowotwór, ale także spróbować go od razu usunąć. Jednak Hexvix jest refundowany tylko w celu wskazania komórek nowotworowych, a nie do ich usuwania. Pacjent musi czekać, a przez ten czas choroba się rozwija.
– Wniosek dotyczy wykonywania pewnej procedury w leczeniu raka pęcherza moczowego. Wymagany jest do tego preparat Hexvix – rodzaj fotouczulacza, którego podanie do pęcherza moczowego pozwala wykryć komórki nowotworowe w ścianie pęcherza moczowego i miejsca wznowy raka, które nie są widoczne w świetle białym wykorzystywanym w podstawowej diagnostyce – mówi prof. Marek Sosnowski, krajowy konsultant w dziedzinie urologii i szef I Kliniki Urologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi. – Mówimy tu o rodzajach nowotworów pęcherza moczowego trudniejszych do wykrycia podczas rutynowej cystoskopii w świetle białym.
Problemem jest cena. Preparat kosztuje ok. 400 euro za jedną dawkę.
– Preparat jest dość drogi – przyznaje prof. Sosnowski. – Do tego trzeba dodać inne wyposażenie diagnostyczne: sprzęt, źródło światła niebieskiego, optykę, przewody przenoszące to światło. Z tego powodu chciałem, żeby w Polsce powstało kilkanaście ośrodków, w których wykonuje się taką procedurę i które otrzymują dodatkowe fundusze z NFZ. To nie musi być 100 ośrodków. Wystarczy jeden, dwa lub trzy w każdym województwie, z czego każdy miałby posiadać wyspecjalizowany sprzęt.