Nie jest jasne, czy czy była to najdłużej trwająca infekcja COVID-19, ponieważ nie wszyscy są testowani, zwłaszcza regularnie, jak w tym przypadku. Ale po 505 dniach „z pewnością wydaje się, że jest to najdłużej zgłoszona infekcja” – powiedział dr Luke Blagdon Snell, ekspert ds. chorób zakaźnych z Guy’s & St. Thomas’ NHS Foundation Trust.
W przeprowadzonym badaniu wzięło udział dziewięciu pacjentów, którzy uzyskiwali dodatni wynik testu na obecność wirusa przez co najmniej osiem tygodni. Wszyscy mieli osłabiony układ odpornościowy z powodu przeszczepów, HIV, raka lub innych chorób. Powtarzane testy wykazały, że ich infekcje utrzymywały się średnio przez 73 dni. Dwóch pacjentów było zakażonych przez ponad rok.
Czytaj więcej
Polska ma otrzymać 67 milionów dawek szczepionek na COVID-19 od koncernu Pfizer, z których chciałaby zrezygnować, oraz 20 mln od koncernu Moderna. Czy z tych szczepionek Ministerstwo Zdrowia też chce zrezygnować? Rzecznik resortu powiedział, że sprawa rozstrzygnie się "w najbliższych dniach, jeżeli nie godzinach".
Dotychczas najdłuższa infekcja koronawirusem, która została potwierdzona testami PCR, trwała 335 dni.
Naukowcy podkreślili, że „uporczywy” COVID-19 jest rzadki i różni się od tzw. long COVID. - Przy long COVID, ogólnie zakłada się, że wirus został usunięty z organizmu, ale objawy utrzymują się – powiedział dr Snell. - W przypadku uporczywej infekcji chodzi o trwającą, aktywną replikację wirusa - tłumaczył.