Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji zapowiedziała obniżenie wyceny procedur w pediatrii i neonatologii. Kilka miesięcy temu uczyniła to w kardiologii interwencyjnej.
Proponowane zmiany do tego stopnia zaniepokoiły lekarzy zrzeszonych w Stowarzyszeniu Zawodowym Kardiologów Interwencyjnych, że zdecydowali się napisać list otwarty do Ministra Zdrowia. To jeden z niewielu przypadków, kiedy lekarze jednej specjalności występują w obronie kolegów innej specjalności a przede wszystkim najmłodszych pacjentów.
Kardiologia interwencyjna to dziedzina medycyny, dzięki której od lat w Polsce mamy m.in. najniższe wskaźniki umieralności z powodu zawałów serca i innych ostrych stanów sercowo-naczyniowych. Polskie rozwiązania organizacyjne w tej dziedzinie stawiane są za wzorzec w wielu krajach. Wielka Brytania dopiero teraz tworzy system podobny do polskiego. Trudno więc było zrozumieć sytuację, w której Ministerstwo Zdrowia jakiś czas temu obniżyło drastycznie wyceny procedur stosowanych w kardiologii interwencyjnej. Tłumaczono wówczas, że znacznie zmalały ceny np. stentów i była to tylko zwykła kosmetyka.
Specjaliści są jednak całkiem innego zdania. Prof. Sławomir Dobrzycki z Kliniki Kardiologii Inwazyjnej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, członek Zarządu Asocjacji Interwencji Sercowo-Naczyniowych Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, podkreśla, że od lipca obniżka wycen spowodowała zmniejszenie przychodu dla całego Szpitala Uniwersyteckiego w Białymstoku o około 28 proc.
„Uważam, że wycena procedur od stycznia 2017 roku jest nieadekwatna do świadczonych usług. Mimo ogromu pracy, będziemy cały czas na ujemnym bilansie ekonomicznym. To może doprowadzić do zamknięcia wielu pracowni hemodynamicznych. W związku z tym dostępność leczenia zawału się zmniejszy” – ostrzega profesor Dobrzycki.