Leczenie pęcherza moczowego u seniorów uznane za „umiarkowanie istotne”

Polska jest jedynym krajem w Europie, który nie refunduje terapii w drugiej linii leczenia zespołu pęcherza nadreaktywnego (OAB). Pacjenci nadal nie wiedzą, w czym tkwi problem. Z jakiegoś powodu nietrzymanie moczu jest traktowane z większą uwagą niż OAB, któremu ta dolegliwość również towarzyszy.

Aktualizacja: 02.12.2019 08:38 Publikacja: 28.11.2019 23:01

Leczenie pęcherza moczowego u seniorów uznane za „umiarkowanie istotne”

Materiał powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem „UroConti”

Niedawno sukcesem zakończyła się batalia Stowarzyszenia UroConti o refundację terapii dla części chorych na raka prostaty. Zanim pacjenci dobrnęli do szczęśliwego końca i na jesiennej liście pojawił się długo wyczekiwany lek, przebyli drogę przez ciernie. Dla wielu z nich dobre wieści przyszły zbyt późno.

Teraz powtarza się historia jak ze złego snu. Dotyczy zespołu pęcherza nadreaktywnego (OAB), poważnej, uciążliwej choroby, zwłaszcza jeśli towarzyszy jej nietrzymanie moczu. Kilkakrotnie częściej zapadają na nią kobiety, szczególnie w okresie okołomenopauzalnym i starsze. Przykre i bolesne dolegliwości są powodem wycofania społecznego, rezygnację z pracy i ostatecznie przejście na rentę. Być może, gdyby polski system ochrony zdrowia brał pod uwagę koszty pośrednie, nie znaleźlibyśmy się na niechlubnym końcu Europy pod względem refundacji leków i procedur medycznych. Organizacje pacjenckie nieustannie zadają pytanie, co dla budżetu jest korzystniejsze – refundacja leku czy wypłacanie świadczeń z powodu zwolnień lekarskich i niezdolności do pracy, wywołanych nieskutecznie leczoną chorobą. Jeśli nie cierpienie chorych i nie względy ekonomiczne, to co może przekonać władze do przyspieszenia decyzji refundacyjnych i zbliżenia nas do Europy?

Anna Sarbak, prezes UroConti twierdzi, że lista leków refundowanych w zespole pęcherza nadreaktywnego nie była zmieniana od początku jej istnienia, czyli od 2011 roku. W pierwszej linii leczenia dostępne są nadal tylko dwie substancje o tym samym mechanizmie działania: solifenacyna oraz tolterodyna, podczas gdy w innych krajach europejskich lekarze mają do dyspozycji 4 do 6 terapii. W drugiej linii leczenia dla polskich pacjentów nie ma żadnego leku. Na wprowadzenie zmian limitów środków chłonnych pacjenci z „UroConti” czekali 18 lat. Nie mają zatem powodu, by nie obawiać się opieszałości w refundacji terapii OAB.

– Wątpliwości co do refundowania mirabegronu nie miały rządy dużo mniejszych i dużo mniej zamożnych krajów niż nasz, między innymi Bułgarii, Rumunii, Portugalii czy Słowacji – twierdzi Anna Sarbak. – Tylko nasz minister uznaje, że w Polsce osobom takim, jak my nie trzeba pomóc, że mogą płacić za lek z własnych pieniędzy, albo nie leczyć się wcale, bo najczęściej do tego się to sprowadza.

Ściana milczenia

Podobnie, jak w przypadku walki o refundację leku na raka prostaty, UroConti odbija się od ściany. Pacjenci skarżą się na brak komunikacji z Ministerstwem Zdrowia. Nadal nie wiedzą, kto opóźnia proces oczekiwanych przez nich zmian, ani gdzie tkwi problem.

– Przez ostatni rok do AOTMiT oraz do Ministra Zdrowia wysłaliśmy w tej sprawie po cztery pisma, ostatnie kilka dni temu – mówi Anna Sarbak. – Pisaliśmy też m.in. do Konsultanta Kraju ds. urologii i Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania. Przekonywaliśmy, że OAB powinien być uznany za równie ważny problem zdrowotny co nietrzymanie moczu, bo tworzy zespół objawów z bardzo bolesnymi parciami naglącymi, częstomoczem lub nokturią. Dla osób starszych może być bardzo niebezpieczny, powodując izolację ze społeczeństwa, rezygnację z życia zawodowego a w konsekwencji renty chorobowe. Nikt jednak nie zadał sobie nawet trudu, żeby nam odpowiedzieć, a co dopiero pomóc!

Pacjenci wysłali całą serię pism na temat niezrozumiałej według nich opinii Rady Przejrzystości dotyczącej listy leków dla osób powyżej 75. roku życia. Wynika z niej, że w kategoriach „Leki urologiczne stosowane w nietrzymaniu moczu – solifenacyna, tolterodyna” Rada uznaje nietrzymanie moczu za bardzo istotny problem zdrowotny. Ale gdy dochodzimy do wskazań refundacyjnych, nadreaktywność pęcherza moczowego zmienia się nagle w problem umiarkowanie istotny. Z kolei z rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie wyrobów medycznych wydawanych na zlecenie, jak zrozumieli pacjenci, waga się odwraca. Do zakupu refundowanych pieluch uprawniają schorzenia pęcherza a wysiłkowe nietrzymanie moczu już nie.

W oczach pacjentów z UroConti transparentność procedur refundacyjnych może się jeszcze obronić, ale deklarowana chęć komunikacji rządu z organizacjami pacjenckimi jest fikcją. Najistotniejsze informacje pochodzą od producenta mirebegronu, jedynego leku dla drugiej linii leczenia: „firma przedłożyła propozycję najniższej ceny w Europie (…) również dodatkowo – propozycję umowy podziału ryzyka, która znacząco obniża ostateczny koszt płatnika (Narodowego Funduszu Zdrowia) oraz w pełni zabezpiecza go przed nadmiernymi i niekontrolowanymi wydatkami. Zaproponowana umowa jest korzystniejsza niż rekomendowała Rada Przejrzystości w swojej opinii”.

Oszczędność – tak, refundacja – nie

Argument o kosztach wprowadzenia leku w drugiej linii leczenia, jest dla pacjentów z UroConti nie do przyjęcia. W wrześniu pojawiły się zamienniki terapii pierwszej linii, zawierające solifenacynę. Pacjenci interpretują to po pierwsze jako naturalny proces zakończenia ochrony patentowej oryginalnej solifenacyny, a po drugie – jako obniżkę cen i idące za tym oszczędności. Dlaczego zatem nadwyżka wraca do wspólnego budżetu, a nie jest przeznaczana na ulepszanie terapii w tym samym obszarze?

– Skoro budżet państwa odnotował oszczędności w pierwszej linii leczenia OAB, to jak to się dzieje, że nadal nie podjęto decyzji o wprowadzeniu drugiej linii? – pyta Anna Sarbak. – Walczymy o to już kilka lat i nie wiem, co jeszcze musi się zdarzyć, żeby ktoś na w Ministerstwie Zdrowia nas wysłuchał. Argumenty medyczne i ekonomiczne to jak widać za mało! Już kiedyś usłyszeliśmy na Miodowej, że musimy zacisnąć kciuki i czekać. Póki co, musimy zaciskać pęcherz. Tylko jak długo damy radę?

Materiał powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem „UroConti”

Materiał powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem „UroConti”

Niedawno sukcesem zakończyła się batalia Stowarzyszenia UroConti o refundację terapii dla części chorych na raka prostaty. Zanim pacjenci dobrnęli do szczęśliwego końca i na jesiennej liście pojawił się długo wyczekiwany lek, przebyli drogę przez ciernie. Dla wielu z nich dobre wieści przyszły zbyt późno.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Zdrowie
Choroby zakaźne wracają do Polski. Jakie znaczenie mają dziś szczepienia?
Zdrowie
Peru: Liczba ofiar tropikalnej choroby potroiła się. "Jesteśmy w krytycznej sytuacji"
Zdrowie
W Szwecji dziecko nie kupi kosmetyków przeciwzmarszczkowych
Zdrowie
Nerka genetycznie modyfikowanej świni w ciele człowieka. Udany przeszczep?
Zdrowie
Ptasia grypa zagrozi ludziom? Niepokojące sygnały z Ameryki Południowej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił